Sylwester Latkowski - Polska mafia
Wydawnictwo: Świat Książki
Ocena (1-10): 6 – dobra
>>Polską mafię<< autorstwa Sylwestra Latkowskiego wzięłam do ręki z trzech powodów. Pierwszym z nich jest moja nieskrywana słabość do tematyki mafijnej. Drugim, chęć uzyskania wiedzy, której do tej pory nie miałam i skonfrontowania jej z tym, co wiedziałam wcześniej z innych źródeł. Trzecim zaś… cóż, kobieca fascynacja niebezpiecznymi facetami wymachującymi bronią.
Nikodem Skotarczak - Nikoś, Andrzej Kolikowski - Pershing, Jarosław Sokołowski - Masa, Zbigniew Mikołajewski - Carrington, Jeremiasz Barański - Baranina.
Nikoś, Pershing i Baranina nie żyją. Masa jest świadkiem koronnym, a Carrington żyje, choć podobno w ostatnich latach stał się wrakiem człowieka. Większość z Was zna choć jedno z wymienionych nazwisk lub pseudonimów, które kilkanaście lat temu raz za razem przewijały się w telewizyjnych wiadomościach i w gazetach. To właśnie o nich chciałam się dowiedzieć najwięcej, jednak Latkowski ze swoim podejściem do tematu trochę mnie rozczarował.
Polska mafia skupia się w dużej mierze na zorganizowanych grupach przestępczych nie lat dziewięćdziesiątych, kiedy to swe kariery robili najbardziej znani nam gangsterzy w Polsce, a tych z lat wcześniejszych – siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Wówczas spora część ludzi budujących swoje fortuny na nielegalnych interesach, wspierana była w taki czy inny sposób przez wysoko postawionych w służbach państwowych urzędników. Latkowski przytacza wiele materiałów z archiwum IPN-u. Są to między innymi wnioski paszportowe osób podejrzanych o przynależność do zorganizowanych grup przestępczych, notatki funkcjonariuszy, czy donosy tajnych współpracowników. Wiele przewijających się w dokumentach nazwisk zostało ocenzurowanych (w tekście są graficznie zamazane), ale na dobrą sprawę, szperając w Internecie można je raczej bez problemu odkryć. Latkowski pisze o kilku najważniejszych postaciach wybranego przez siebie okresu, opisując mniej lub bardziej szczegółowo ich przestępczą drogę, pisze o powiązaniach z politykami (znanymi!) i wszelkich innych sprawach, które mogą zainteresować każdego lubującego się w tej tematyce.
Mnie osobiście zabrakło tego, na co naprawdę mocno liczyłam. O najbardziej interesującym mnie chłopaku z miasta znalazłam zaledwie kilka zdań, zresztą i tak tylko w kontekście innej postaci. Z największym zainteresowaniem czytałam rozdziały poświęcone grupie (czy też grupom, zależy z której strony patrzeć) działającej w Trójmieście i choć po raz kolejny muszę przyznać, że przeżyłam dość duże rozczarowanie (naprawdę byłam przekonana, że autor najbardziej skupi się na latach dziewięćdziesiątych, kiedy w najlepsze działali chłopcy z Pruszkowa, czy Wołomina), mile zaskoczyła mnie dość duża część książki poświęcona zeznaniom Masy jako świadka koronnego, bo była to jedna z tych kwestii, które interesowały mnie najmocniej.
Całościowo oceniam tę książkę jako dobrą, bo pomimo tego, że nie znalazłam w niej tego, na czym zależało mi najbardziej, w Polskiej mafii zamieszczono kilka niezwykle interesujących fragmentów, o których do tej pory nie wiedziałam. To mocna lektura, z pewnością nie dla kogoś, kto się tym w zupełności nie interesuje.
9 komentarze
O polskiej mafii dotąd nie czytałam. Najbardziej to mnie kręci początek XX wieku - lata 30-te i ten mafijny światek w USA :) I tak jakoś pominęłam własne, polskie podwórko. Czekam na koniec sesji i będę mogła ruszyć szturmem na bibliotekę ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie moje klimaty, ale recenzję ciekawie się czyatło.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam ;)
@binola, a mnie właśnie polskie podwórko uwiodło najbardziej i niech mnie ktoś nazwie złą kobietą, ale jestem po prostu zakochana w tym temacie PO USZY :D
OdpowiedzUsuń@Blueberry, nie da się lubić wszystkiego ;)) Pozdrawiam!
Łoo, kompletnie nie moja bajka tym razem:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
a dla mnie to nie jest ciekawy temat :P W ogóle mnie nie ciągnie :P Ale zacnie że ty przeczytałaś :D
OdpowiedzUsuńVarese, Mafia rosyjska. A za te duszone jabłka już się do Ciebie nie odzywam.
OdpowiedzUsuń@Isadora, bo to trzeba jednak być trochę złym człowiekiem do takich rzeczy :P
OdpowiedzUsuń@Jarka, dziękuję za Twe uznanie. Kłaniam się w pas i w ogóle wymyśliłam imię dla bohatera. Tadaaaam.
@Makiwara, czyli że co? Jabłka gówniane, czy że za bardzo plebejskie? Toć prostota jest w cenie, ale jak nie, to nie.
Zjadłabym takie, ale od kiedy spaliłam czajnik (gotując notabene wodę bez użycia jej samej) mam bana na kuchnię - i mogę se co najwyżej popatrzeć.
OdpowiedzUsuńWidzę, że jako całość, książka przedstawia się raczej przeciętnie, ponieważ jak sama napisałaś czegoś ci zabrakło, dlatego jakoś usilnie nie będę szukać tej pozycji, ale jak trafi w moje ręce, to przeczytam.
OdpowiedzUsuńUwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.