W marcu jak w garncu...

18:44

                Po raz pierwszy pokusiłam się dziś o podsumowanie miesiąca. Nie było źle, zważywszy na to, że przez dobrych kilka dni w ogóle nie czytałam, mając do roboty wszystko, prócz siedzenia z powieścią w dłoni. Później jednak ruszyłam z kopyta i zdołałam odrobinę swój wynik poprawić.

Siedemnaście książek, które miałam przyjemność poznać w tym miesiącu, podzielę na dwie grupy…


Dorota Katende - Dom na Zanzibarze (288 s.) - 6/10
Sabina Czupryńska - Kobiety z domu Soni (472 s.) - 7/10
Szymon Hołownia, Marcin Prokop - Bóg, kasa i rock'n'roll (336 s.) - 7/10
Jack Ketchum - Królestwo spokoju (424 s.) - 7/10
Marek Tomalik - Australia. Gdzie kwiaty rodzą się z ognia - 7/10
Leslie Kaminoff - Joga. Ilustrowany przewodnik anatomiczny (272 s.) - 7/10
Arnold G. Nelson - Anatomia stretchingu (184 s.) - 8/10
Stephen King - Dallas '63 (864 s.) - 8/10


                Za najlepszą książkę przeczytaną w tym miesiącu uznaję Dallas ’63 Stephena Kinga. Czytałam ją na raty, przez kilka dni, ale były to naprawdę niezwykle miłe chwile. Zdarzyły się jednak również książki kiepskie i przeciętne. Jestem przekonana, że moje oceny (zwłaszcza w przypadku „Nostagii anioła” i „Drzwi do piekła”) uznacie za zaskakujące.

Iza Kuna - Klara (296 s.) - 1/10
Alice Sebold - Nostalgia anioła (368 s.) - 3/10
Maria Nurowska - Drzwi do piekła (272 s.) - 3/10
Michał Kruszona - Uganda. Jak się masz, muzungu? (344 s.) - 5/10
Diane Kress - Cud metaboliczny - dieta, którą pokochasz (324 s.) - 5/10
Simon Beckett - Wołanie grobu (368 s.) - 5/10
Clive Staples Lewis - Bóg na ławie oskarżonych (123 s.) - 5/10
Nicholas Sparks - Pamiętnik (206 s.) - 5/10
Christopher Ciccone - Moje życie z Madonną (283 s.) - 5/10

Najgorsza była jak widać książka Izy Kuny. Iza aktorką być może jest niezłą, ale pisanie książek to coś, od czego powinna trzymać się z daleka (przydałoby się jej choćby zmienić styl). 


                Marzec był całkiem niezły, również jeśli chodzi o kwestie nie związane z czytaniem. Prawie wszystkie weekendy spędziliśmy z W. wspólnie, odpoczywając. Trochę poza Gdańskiem, trochę w Gdańsku, trochę w Sopocie.  W ubiegłym tygodniu Valdi zaproponował mi małą wycieczkę na Kaszuby. Wzięliśmy więc psa i pojechaliśmy. Byłam wręcz wniebowzięta, gdy w małym, wiejskim sklepiku Valdi kupił świeży chleb (z chrupiącą skórką i mięciutkim miąższem!), suche drobiowe kabanosy, żółty ser oraz sernik z kakaowym spodem, które jedliśmy później nad brzegiem jeziora. Burczące brzuchy po całym dniu na świeżym powietrzu zrobiły swoje, a  wierzcie mi lub nie, ale było to tak proste i tak inne od wszystkiego, co jemy na co dzień (nie jadam żółtego sera, chleb tylko w weekend i tylko ciemny, a kabanosów stuprocentowo drobiowych w Gdańsku znaleźć nie mogę), że poczułam się naprawdę kulinarnie szczęśliwa.

                W kwestii eksperymentów kulinarnych, przedwczoraj po raz pierwszy kupiłam ikrę. Smażona, z cebulką, okazała się być przepyszna i wiem już, że będzie często gościła na moim stole.


PS. Wybaczcie, ale niektórzy już wiedzą, że ze mną można rozmawiać w nieskończoność tylko o dwóch rzeczach – o książkach i o jedzeniu. Wszystko inne nudzi mnie albo szybko, albo bardzo szybko... ;))))  


Możesz przeczytać również

18 komentarze

  1. Bilans bardzo dobry. Zazdroszczę Ci tych siedemnastu książek. Ja przez maturę jak dojdę do 7 w miesiącu to jestem z siebie dumna. :( Ale w wakacje się odkuję. :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. O, "Pamiętnik" czytałam i bardzo mi się podobał (choć znam lepsze książki Sparksa). Za to na półce czeka Hołownia z Prokopem. I panowie muszę się uzbroić w cierpliwość, bo trochę jeszcze poczekają ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Nostalgia anioła" i "Wołanie grobu" kiepskie? Aaaaaaaa!!!!! Powieść Sebold należy do moich ulubionych, a Becketta czytałam inną z jego "antropologicznej" serii i również mi się podobało...:(
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. 17 książek to jest dopiero wynik :) gratulacje. King jest niezawodny. Ja również mogę o książkach non stop nawijać, szkoda tylko że tak mało osób teraz je czyta.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dużo książek przeczytałaś. Ja chyba nigdy nie osiągnełam takiego wyniku w ciągu miesiąca:) Kilka książek z Twojej marcowej listy mam zamiar przeczytać w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nostalgie Anioła mam w planach, wiele się po niej spodziewam i zobaczymy jak mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Niezły wynik, też bym chciała tyle czytać :) Muszę w końcu dostać tego Kinga, bo oszaleję. A co do "Nostalgii anioła" to widziałam film i strasznie się na nim wynudziłam, więc do książki wcale mnie nie ciągnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czytałaś "Rękę mistrza"? Mam na półce i ciekawi mnie, czy też jest dobra :)))
      a Ty przypadkiem nie byłaś w kolejce do czytania "Dallas '63" w bibliotece? ;>

      Usuń
    2. "Rękę mistrza" dostałam kiedyś na urodziny, czytałam dość dawno temu i niewiele pamiętam, ale mam ocenione na bardzo dobry, więc musiało mi się podobać :) A do Dallas to jestem w kolejce, ale muszę się chyba wybrać do biblioteki i o sobie przypomnieć ;)

      Usuń
  8. Chleb tylko w weekend? Ja wiem, że masz oddzielny blog o żywieniu, ale w takim razie co podczas dni roboczych? Wafle ryżowe, wasa, czy po prostu bez chlebka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nyx Droga, jeśli jem pieczywo na śniadanie, to tylko chrupkie. Ewentualnie wieczorem, gdy robię W. kanapki, to jem 2-3 cienkie kromki z bułki, co stanowi mniej, niż jej połówkę. Ogólnie staram się nie jeść dużo pieczywa, bo musiałabym zjeść go naprawdę dużo, żeby się nasycić :P

      Usuń
  9. Fajne podsumowanie :) Byłam od Ciebie "gorsza" o jedną książkę. Kurczę sama muszę zrobić takie podsumowanie ale to dopiero na koniec kwietnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podsmowania nie są złe, zwłaszcza jeśli nie recenzuje się wszystkich przeczytanych książek ;)

      Usuń
  10. A, myślałam, że w ogóle nie jesz, nawet chrupkiego. Ja mogę nie jeść normalnego chleba, ale muszę jeść chociaż chrupkie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chrupkie jest świetne, problem jednak w tym, żeby trafić na smaczne :P

      Usuń
  11. ja też tak mam, jeśli idzie o tematy rozmów. Jeszcze może o filmach mogę
    A jeśli idzie o książki kiepskie. Dużo tych tytułów. Czyżbyś brała z półki jak leci, czy to recenzyjne. Pytam, bo jak się wybiera pod siebie to raczej aż tylu wpadek się nie zalicza.

    OdpowiedzUsuń
  12. A widzisz, najgorsze jest to, że tylko jedna z nich była recenzyjna, wszystkie inne brałam z biblioteki i wydawały się być interesujące. Niestety, zdecydowana większość była po prostu przeciętna :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.