­
zielona cytryna: Paweł Smoleński "Arab strzela, Żyd się cieszy"

Paweł Smoleński "Arab strzela, Żyd się cieszy"

10:32

Ilość stron:  272

Wydawnictwo: Świat Książki - dziękuję! :)

Ocena (1-10): 6 – dobra


                Kiedy sięgam po książkę traktującą o konflikcie izraelsko-palestyńskim, mam bardzo wysokie oczekiwania. Po pierwsze dlatego, że książek o tej tematyce wydano w Polsce bardzo wiele, a po drugie, ponieważ konflikt ów budzi od samych jego początków skrajnie różne emocje i opinie. Dodać do tego można moje głębokie zainteresowanie tą tematyką (pisałam licencjat o sytuacji w Palestynie pod koniec XIX wieku, aż do 1948 r.) i wiadomo już, że mogę oceniać surowo.

                Cóż więc mogę powiedzieć o książce Pawła Smoleńskiego? Przede wszystkim to, że spodziewałam się po niej czegoś zupełnie innego, niż to, co przeczytałam. Nietypowa narracja autora zupełnie mnie zaskoczyła i sprawiła, że (zrzucam winę także na paskudne przeziębienie, które skutecznie zwaliło mnie z nóg i chwilowo odebrało zdolność rozumienia słowa pisanego) od pierwszych stron tej książki musiałam czytać ją naprawdę powoli, by dotarło do mnie każde zdanie.

                Smoleński postanowił napisać o arabskich mieszkańcach Izraela, kraju – co należy wspomnieć – w którym arabskiej społeczności żyje się niezwykle ciężko.  

Wszystko więc powinno być dobrze, a nie jest. Opowiadała mi Manar, że żyje w ciągłym poczuciu opresji, cienkiej i trudno opisywalnej, choć niezwykle dotkliwej, mimo że jest uznaną lekarką w bardzo dobrym szpitalu, a pacjenci – Żydzi i Arabowie – biją się, by właśnie ona zajęła się ich zdrowiem. Niekiedy opresja wywołuje w niej czystą nienawiść: leczy ludzi, a chciałaby ich zabijać. Rozmawiałem z Azmim, człowiekiem zamożnym i bywałym w świecie, który wyznanie o Izraelu rozpoczął: „Jestem obywatelem drugiej kategorii”. Dżamel uznał, że to kategoria piąta, Aida – może siódma, a może jeszcze niżej. Podobnie Ahmed, Haszem, Riad. (str. 25)

                Dzięki rozmowom z arabską ludnością Izraela udało mu się przedstawić, w jaki sposób są oni postrzegani zarówno przez izraelskie władze, jak i przez żydowską społeczność państwa. I nie jest to bynajmniej obraz pozytywny, w żadnym razie nie napawa on nadzieją na lepszą przyszłość i pokojową koegzystencję obu skłóconych ze sobą narodów. Jest to lektura doskonała pod tym względem, że dobitnie uświadamia polskiemu czytelnikowi, jak konflikt arabsko-żydowski wygląda od wewnątrz i jak odczuwają go Arabowie. Nie łudźcie się, że Smoleński kłamie, koloryzuje rzeczywistość, lub dla swojej własnej potrzeby wybrał wyłącznie skrajne przypadki – w Izraelu po prostu jest tak, jak opisano to w tej książce. Jeśli macie wątpliwości, sięgnijcie też po inne. 

                Dla mnie to jednak trochę za mało. Forma narracji autora na tyle skutecznie mnie zniechęciła, że pomimo tego, jak bardzo wartościowa jest ta pozycja, nie jestem w stanie ocenić jej wyżej. To moim zdaniem jej jedyny minus, choć każdy inny czytelnik może mieć zgoła odmienne zdanie. Arab strzela, Żyd się cieszy jest naprawdę, naprawdę dobrą książką. Jeśli przepadacie za literaturą faktu, powinniście po nią sięgnąć.

Możesz przeczytać również