­
zielona cytryna: Aleksandra Pawlicka - Ta straszna Środa?

Aleksandra Pawlicka - Ta straszna Środa?

09:28

Ilość stron:  256
Wydawnictwo: Wydawnictwo Czerwone i Czarne

Ocena (1-10): 6 - dobra


                Od pierwszej strony książki przypuszczałam, że ja się z panią Środą, delikatnie mówiąc, nie polubię…

                Dlatego potrzeba kobiety (na urząd prezydenta – przyp. limonka). Mężczyźni są zmęczeni, zblazowani, leniwi, nie uczą się, nie znają języków, nie ciekawią się światem, nie przyswajają nawet elementarnych zasad etykiety, robią błędy ortograficzne, a mimo to są bardziej pewni siebie. (s. 9)  


               
                Moja, momentami mniej lub bardziej delikatna niechęć do feminizmu, była jednym z powodów, dla których sięgnęłam po tę książkę. Drugim zaś był ten, że bywają dni, kiedy naprawdę potrzebuję podnieść sobie ciśnienie tym, co czytam. Doskonale wiedziałam, co święci się w tym przypadku. 

                Magdalena Środa, pani filozof (nie napiszę „FILOZOFKA”), profesor Uniwersytetu Warszawskiego, kobieta doskonale wykształcona, jest jedną z czołowych przedstawicielek ruchu feministycznego w Polsce. To postać doskonale znana ze swych wyrazistych poglądów i momentami dosadnego języka. Jest kobietą, której nie można odmówić jednego – naprawdę mówi to, co myśli. W rozmowie z Aleksandrą Pawlicką opowiada o swoim dzieciństwie, szkole baletowej i studiach, komentuje życie polityczne w Polsce i światopogląd Polaków. Jest jak taran, który niszczy wszystko, co znajduje się na jego drodze – w jej przypadku siłą argumentu, nie argumentem siły (ale czy argumenty te są naprawdę wartościowe?). Z rozmowy z nią wyłania się obraz kobiety, żony i matki, w niektórych momentach zupełnie inny, niż można wyobrazić to sobie na podstawie tego, co mówi w mediach i jak jest przez nie ukazywana. 

                Mnie tu jednak zgrzyta. I to zgrzyta jak diabli, bo niektóre ze zdań wypowiadanych przez panią Środę zdają się automatycznie umniejszać wartość ludzi, których styl życia nie odpowiada uznanemu przez nią za właściwy. Na przykład gdy  mówi o  kobietach zajmujących się domem (które przecież MOGĄ zarabiać, nie warując w biurze od ósmej do szesnastej, lub które WCALE nie muszą podejmować pracy zarobkowej). W ustach Środy kobieta siedząca w domu zdaje się być niepełnowartościowa, uboga intelektualnie i nie realizująca siebie. Akceptacja aborcji, niechęć do religii i kilka innych rzeczy, które Środa popiera, lub którym jest przeciwna, spowodowały, że czytając ją, miałam nieprzyjemne wrażenie lekceważenia przez nią wszystkich tych, którzy nie żyją w sposób jej odpowiadający. 

                Nie ukrywam, że Ta straszna Środa? BARDZO skutecznie podniosła mi ciśnienie. Tylko że tym razem zaczęłam się zastanawiać, czy faktycznie wszystko to było ZŁE. Bo pewne rzeczy o których mówi, są logiczne i ukazują absurd innych: 

Gdy poseł PiS Bolesław Piecha, z zawodu lekarz ginekolog, mówi ze zgrozą, że przy metodzie in vitro człowiek poczęty zamrażany jest w temperaturze minus 180 stopni Celsjusza, to ja go pytam, czy gdyby zamrozić tego „człowieka” w minus pięciu, to jego zdaniem mniej by cierpiał? (s. 109)

                Z lekkim bólem serca przyznaję, że to dość dobra książka, którą przeczytać może zarówno osoba o poglądach lewicowych, jak i ta wyznająca światopogląd prawicowy (z podniesionym ciśnieniem :P). Choć nie podejrzewam, bym kiedykolwiek obdarzyła sympatią bohaterkę książki, to jednak Wydawnictwo Czerwone i Czarne po raz kolejny wydało niezłą książkę. Kontrowersyjną – to fakt. Ale dobrą. 


Możesz przeczytać również