Stacey Ballis - Smaki życia
Tytuł oryginału: Good enough to eat
Tłumaczenie: Agnieszka
Myśliwy
Ilość stron: 336
Wydawnictwo: Prószyński
i S-ka
Ocena (1-10): 7 –
bardzo dobra
Gdy na okładce
książki Stacey Ballis „Smaki życia” przeczytałam, że jest to opowieść o kobiecie, która po przejściu na
dietę straciła zbędne kilogramy (i męża), ale nie apetyt na życie, czułam,
że będzie to jedna z tych książek, które wyłącznie relaksują i bawią. Nie
spodziewałam się ambitnej powieści niosącej za sobą wiele głębokich prawd o
życiu, ale nastawiłam na miłą, lekką i przyjemną lekturę, która przede
wszystkim umili mój czas.
Melanie, główna bohaterka powieści, jest właścicielką
baru ze zdrową żywnością, który zdecydowała się otworzyć, gdy zmierzyła się ze
swoją otyłością i zrzuciła kilkadziesiąt zbędnych kilogramów. Gdy wszystko wydaje
się zmierzać ku lepszemu, pewnego poranka jej mąż oznajmia, że odchodzi. Co
najbardziej zabawne (i tragiczne jednocześnie), Andrew odchodzi do otyłej
kobiety. Melanie szybko uświadamia sobie, że jej mąż tak naprawdę nigdy nie
chciał, by schudła, wolałby bowiem widzieć ją otyłą. Dzięki pomocy przyjaciół
pracujących z nią w jej lokalu, kobieta zaczyna powoli powracać do równowagi,
mimo, że sen z powiek spędzają jej coraz częściej problemy finansowe. Tak oto
jej współlokatorką zostaje Nadia, młoda dziewczyna, o której właściwie Melanie
wie tyle, co nic. Na horyzoncie pojawia się także Nathan, mężczyzna poznany w waszyngtońskim
muzeum.
Zapowiadało się miło i ku mojej uciesze właśnie tak
było. Książka Stacey Ballis umiliła mi popołudnie i zrelaksowała. Co
najistotniejsze, autorka umiejętnie „przemyciła” w niej wiele istotnych treści
dotyczących odchudzania i zdrowego odżywiania, które (co do tego jestem pewna!)
mogą pomóc tym, którzy po tę książkę sięgną choćby dlatego, że sami borykają
się z problemem zbędnych kilogramów.
Można mieć wątpliwości co do samej postaci głównej
bohaterki, momentami lekko infantylnej i zachowującej się zupełnie
irracjonalnie. Przyznaję, że czasami otwierałam szeroko oczy ze zdumienia nad
jej „problemami” (celowy cudzysłów). Mimo to, Smaki życia zaliczam do naprawdę przyjemnych w odbiorze książek.
Interesujące przepisy, wiele słów poświęconych zdrowemu jedzeniu… ot, miła
lektura na deszczowe popołudnie. No i ta okładka… piękna!