Sandro Veronesi "Spokojny chaos"
Tytuł oryginału: Chaos calmo
Tłumaczenie: Anna Osmólska-Mętrak, Natalia Mętrak
Ilość stron: 360
Wydawnictwo: Draft Publishing
Ocena (1-10): 7 - bardzo dobra
Są takie książki, których próba
zrozumienia nastręcza wielu trudności. Są też takie, które skłaniają do
głębokiej refleksji na temat śmierci i tego, w jaki sposób dotyka ona ludzi
cierpiących z powodu czyjegoś odejścia. Głośna włoska powieść „Spokojny chaos”
Sandro Veronesiego jest właśnie taka. Nie można tak po prostu wziąć jej do
ręki, przeczytać w jeden wieczór i zapomnieć. Zbyt głęboko bowiem odciska się w
świadomości i zbyt mocno oddziaływuje na wyobraźnię, by dało się potraktować ją
jako kolejną przeczytaną książkę.
Główny bohater „Spokojnego
chaosu”, Pietro Paladini, jest człowiekiem sukcesu. Ma wszystko, czego może
chcieć mężczyzna. Ukochaną kobietę, która wkrótce ma zostać jego żoną,
wspaniałą córkę, lukratywną posadę i pieniądze. Pewnego dnia, gdy Pietro wraz
ze swym bratem Carlem surfują przy plaży, dostrzegają dwoje tonących. Bez
zastanowienia rzucają się im na pomoc i odholowują na brzeg. Zaledwie chwilę po
tym zdarzeniu Pietro i Carlo stają się dla reszty niemalże niewidzialni. Nikt ich
nie dostrzega, wszyscy okazują zainteresowanie wyłącznie niedoszłym topielicom,
a mężczyźni w jednej chwili stają się
anonimowymi członkami tłumu. Ta sytuacja frustruje Pietra, w związku z czym
nachodzą go liczne refleksje, którymi pragnie podzielić się ze swoją rodziną. To
jednak nigdy się nie zdarza, bo gdy mężczyzna dociera do domu, okazuje się, że jego
partnerka Lara nie żyje. Tragiczne i niespodziewane wydarzenie całkowicie
zmienia życie Pietra i jego córki Claudii, którzy zmuszeni są stawić czoła
nowej, szalenie trudnej rzeczywistości. Najbardziej zadziwiające w tym
wszystkim jest to, że żadne z nich nie reaguje na zaistniałą sytuację tak, jak
wydawałoby się, że powinni. Pietro wciąż czeka na wybuch rozpaczy, żalu i
smutku, ale ten o dziwo nie nadchodzi. Dostrzega nawet, że „Claudia zdaje się
iść moim śladem: oszołomiona, zdumiona, ale jeszcze daleka od prawdziwego bólu”[1]. Mężczyzna zaczyna
analizować rzeczywistość, w której się znalazł, robi rzeczy, których do tej
pory nie miał w zwyczaju i zdaje się nie dostrzegać, że sposób, w jaki
zachowuje się po śmierci ukochanej, nie jest czymś, co jego otoczenie uważa za
naturalne.
Veronesi swoją powieścią
przełamał powszechne wyobrażenie dotyczące śmierci i żałoby. Oto bowiem stworzył
bohatera, który nie przeżywa odejścia najbliższej osoby tak, jak wedle
powszechnej opinii powinien, ba, który chyba nie przeżywa jej w ogóle. Pietro
całymi dniami stoi pod szkołą swojej córki, bo uważa, że to najbardziej
właściwa rzecz, jaką w tej sytuacji powinien zrobić. Kontempluje samego siebie,
zapada się w głąb własnego ja i analizuje swoje dotychczasowe poczynania. I właśnie
do niego, stojącego pod szkołą córki, zaczynają przychodzić współpracownicy
zajęci nadchodzącą fuzją, jawiącą się im jako coś najgorszego ze wszystkich
możliwych scenariuszy, w dodatku nieuniknioną. Rozpraszają Pietra i zajmują go swoimi
troskami. Oprócz nich przychodzą też inni, których mężczyzna zmuszony jest
słuchać, choć nie jest to coś, czego w tym momencie chce i potrzebuje.
„Spokojny chaos” jest powieścią,
która zdaje się wychodzić poza wszelkie ramy. Początkowo miałam nawet problem ze
zrozumieniem, co autor tak właściwie chciał nią przekazać. Czy wziął sobie za
cel stworzenie portretu mężczyzny w średnim wieku, w którego duszę pozwolił
wejrzeć swoim czytelnikom? A może chodziło tylko o śmierć i jej niezwyczajne
przeżywanie? Odnoszę wrażenie, że tę historię zrozumieć można na wiele sposobów
i tylko od czytelnika zależy, który z nich wybierze. Co więcej – żadna z
interpretacji nie będzie błędna, bo możliwych opcji jest wiele.
Specyficzny sposób narracji jaki
wybrał autor, może nie wszystkim przypaść do gustu. Rozbudowane, długie zdania
i liczne dygresje przeszkadzać mogą tym, którzy w literaturze cenią bardziej
wartką akcję, niż monolog głównego bohatera. Ten styl pozwala jednak na
docenienie wyśmienitego kunsztu Veronesiego, który w każdym swoim zdaniu
udowadnia, że posiada niesamowitą zdolność do wzbudzenia zachwytu na pozór
zwykłymi przemyśleniami. „Spokojny chaos” zdecydowanie może oczarować i uwieść.
Tylko od nas zależy, czy damy się wciągnąć w historię Pietra Paladiniego i czy
zechcemy zajrzeć w głąb jego duszy.
[1]
Sandro Veronesi, Spokojny chaos, Warszawa 2013, s. 25.
Za możliwość poznania powieści Sandro Veronesiego dziękuję Wydawnictwu Draft Publishing i Pani Julii Wollner z Magazynu o Włoszech: La Rivista.
2 komentarze
Bardzo zaciekawilas mnie swoja opinia na temat tej ksiazki. Niezwykle mocno cenie sobie literature, ktora zmusza do myslenia. Czasami wprawdzie zdarza mi się przeczytac cos tzw. nizszych lotow, to jednak lubie byc zmuszona do refleksji i zastanawiac sie nad tym, co autor chcial swoja powiescia przekazac. Podrzuce rodzicom pomysl, moze dostane ja od nich pod choinke. Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńKamila
Ciekawie opisałaś:)
OdpowiedzUsuńUwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.