Matthew Quick "Niezbędnik obserwatorów gwiazd"

13:32

Tytuł oryginału: Boy 21
Tłumaczenie: Joanna Dziubińska
Ilość stron: 320
Wydawnictwo: Otwarte

Ocena (1-10): 9 - wybitna 

Łaaaaaał! - chciałam zakrzyknąć, gdy czytanie Niezbędnika obserwatorów gwiazd dobiegło końca. Chciałam, ale nie zakrzyknęłam, bo obok mnie spało dziecko, które przez ostatnie pół godziny usypiałam, łypiąc jednym okiem na ostatnie strony książki Matthew Quicka.

Chłopie! Gdzieś ty do cholery był? - tak brzmiałyby moje pierwsze słowa skierowane w stronę autora tej zdumiewającej powieści. Poradnik pozytywnego myślenia nie był tak dobry, ba, nawet skłonna byłabym obniżyć mu ocenę, bo w porównaniu z najnowszą książką Quicka wypada po prostu blado.


Niezbędnik obserwatorów gwiazd - kto wymyślił taki polski tytuł? Kto? No kto? Jasny gwint, chcę mu uścisnąć dłoń! Gdy go (lub ją) spotkacie, pogratulujcie mu (lub jej), bo przebił(a) oryginał! Kłaniam się w pas! 

Ale dobrze już, dobrze. Wróćmy do meritum. 

Finley to główny bohater Niezbędnika. Mieszka w gównianej dzielnicy Bellmont, gdzie rządzi irlandzka mafia, a wokół pełno jest brudu, smrodu i graffiti. Finley gra też w kosza. Chciałby być najlepszy, ale wciąż jest raczej "średniodobry", a na pewno gorszy, niż jego dziewczyna Erin, która ma szansę na sportowe stypendium. To jednak nie koniec. Dodajmy do tego brak matki, ojca pracującego za psie pieniądze i dziadka bez nóg, a otrzymamy niemal pełny obraz "sielankowego" życia Finleya, który - nawiasem mówiąc - odzywa się wyłącznie wtedy, gdy nie ma innego wyjścia. I pewnego dnia spotyka go właśnie taka sytuacja. Trener daje mu do wykonania niecodzienne zadanie. Finley musi zaprzyjaźnić się z Russellem, który oprócz tego, że będzie nowym uczniem szkoły Finleya, jest również doskonale rokującym koszykarzem. Problem jednak w tym, że Russell na skutek załamania nerwowego po stracie rodziców, zdziwaczał. Odrobinę. Może nawet więcej, niż odrobinę. Uważa bowiem, że jest kosmitą, Numerem 21, który na Ziemi ma do wykonania pewną misję. Finley staje więc oko w oko z kompletnie różniącym się od niego rówieśnikiem i musi przekonać go do powrotu do gry w kosza. 

Tyle o fabule, która jest znacznie lepsza, niż umiem ją przedstawić. 

Quick ma to, co wielu postrzega jako wadę. Tym, o czym mówię, jest umiejętność pisania w sposób prosty i mało skomplikowany. Jest w tym mnóstwo uroku i ja to kupuję, zwłaszcza że za tym prostym językiem kryje się bardzo bogata treść i wiele emocji. 

Finley i Russell są bohaterami, którym przybiłabym piątkę, a później poklepała ich po plecach i powiedziała: Chłopaki, nie łamcie się, wszystko będzie cacy! Rzadko zdarza się, bym odczuwała tak gigantyczną sympatię do postaci poznanych w książce. I mam szczerą nadzieję, że nikomu nie przyjdzie do głowy ekranizacja tej książki. Jest na to po prostu zbyt dobra.

Możesz przeczytać również

9 komentarze

  1. Mówisz, że taka dobra? Do pierwszej jego książki jakoś mnie nie ciągnęło, ale ta mnie jakoś tak ciekawi. Szczególnie po tym co napisałaś. Pomyślę, pomyślę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BARDZO, bardzo, bardzo dobra! Ja naprawdę rzadko wystawiam dziewiątki, ostatnio dostała ją tylko "Gra Endera", przez całe miesiące nie było nic powyżej ósemki :)

      Usuń
  2. Ja czytałam "Poradnik pozytywnego myślenia" i faktycznie, chyba nawet w recenzji zwróciłam uwagę na ten prosty język. Taki ma styl pan Quick, choć po jednej przeczytanej jego książce trudno to określić z całkowitą pewnością. Tę powieść mam w planach, podobnie jak inne, kiedy ukażą się w Polsce.

    A co do tytułu... Może ktoś, kto go tłumaczył, myślał, że ta książka jest kontynuacją PPM - Pat dostał od Tiffany "Niezbędnik obserwatora nieba" (czy jakoś tak to było :-)). To budzi skojarzenia ;-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, serio z tą książką? W takim razie byłoby jasne, o co chodzi. Zupełnie nie pamiętam tego fragmentu :))) Ciekawe tylko, czy w oryginale Pat dostał "Boy 21" :D

      Usuń
    2. Ta sama osoba tłumaczyła obie te książki, więc na pewno przez myśl jej nawet nie przeszło, że "Niezbędnik..." to kontynuacja "Poradnika...", zresztą wydawnictwo wyjaśniło na swoim fanpage'u, że tytuł był celowym nawiązaniem do prezentu od Tiffany. :)

      Co do książki - czytałam i oczywiście jestem zachwycona, dałam nawet 10/10, bo bardzo rzadko się zdarza, by jakaś powieść aż tak mnie zauroczyła. Quick faktycznie ma talent do ubierania pięknych myśli w proste słowa i nasycania ich emocjami. :)

      Usuń
  3. Zanim dorwę się do tej książki muszę przeczytać ten nieszczęsny "poradnik pozytywnego myślenia". Czemu nieszczęsny? Bo stoi u mnie na półce od paru miesiecy i jeszcze nie doczekał się, żebym po niego sięgnęła:(. Może podczas przerwy świątecznej mi się uda przeczytać obie te książki? Zobaczymy

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę same pozytywne recenzje tej książki, a Ty dodatkowo mnie zachęciłaś tym prostym językiem jakim jest napisana. Lubię takie powieści i prostotę uważam za wielki atut, zwłaszcza kiedy jest podparta bogatą treścią :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś mnie nie ciągnie do tej pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zabawna rzecz - czytałam ostatnio inną recenzję tej samej książki i normalnie jakbym o dwóch różnych książkach czytała. Chyba muszę sama spróbować, bo teraz już zupełnie nie wiem, w jakim stylu jest ten "Niezbędnik Obserwatorów Gwiazd" napisany ;)

    (tak nawiasem, o stylu, mówiąc, to Twój mi się całkiem podoba, więc będę zaglądać ;).

    Co do tego tytułu, to bardzo dużo osób narzekało, ale mnie się podoba.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.