Matthew Quick "Niezbędnik obserwatorów gwiazd"
Tytuł oryginału: Boy 21
Tłumaczenie: Joanna Dziubińska
Ilość stron: 320
Wydawnictwo: Otwarte
Ocena (1-10): 9 - wybitna
Tłumaczenie: Joanna Dziubińska
Ilość stron: 320
Wydawnictwo: Otwarte
Ocena (1-10): 9 - wybitna
Łaaaaaał! - chciałam zakrzyknąć, gdy czytanie Niezbędnika obserwatorów gwiazd dobiegło końca. Chciałam, ale nie zakrzyknęłam, bo obok mnie spało dziecko, które przez ostatnie pół godziny usypiałam, łypiąc jednym okiem na ostatnie strony książki Matthew Quicka.
Chłopie! Gdzieś ty do cholery był? - tak brzmiałyby moje pierwsze słowa skierowane w stronę autora tej zdumiewającej powieści. Poradnik pozytywnego myślenia nie był tak dobry, ba, nawet skłonna byłabym obniżyć mu ocenę, bo w porównaniu z najnowszą książką Quicka wypada po prostu blado.
Niezbędnik obserwatorów gwiazd - kto wymyślił taki polski tytuł? Kto? No kto? Jasny gwint, chcę mu uścisnąć dłoń! Gdy go (lub ją) spotkacie, pogratulujcie mu (lub jej), bo przebił(a) oryginał! Kłaniam się w pas!
Ale dobrze już, dobrze. Wróćmy do meritum.
Finley to główny bohater Niezbędnika. Mieszka w gównianej dzielnicy Bellmont, gdzie rządzi irlandzka mafia, a wokół pełno jest brudu, smrodu i graffiti. Finley gra też w kosza. Chciałby być najlepszy, ale wciąż jest raczej "średniodobry", a na pewno gorszy, niż jego dziewczyna Erin, która ma szansę na sportowe stypendium. To jednak nie koniec. Dodajmy do tego brak matki, ojca pracującego za psie pieniądze i dziadka bez nóg, a otrzymamy niemal pełny obraz "sielankowego" życia Finleya, który - nawiasem mówiąc - odzywa się wyłącznie wtedy, gdy nie ma innego wyjścia. I pewnego dnia spotyka go właśnie taka sytuacja. Trener daje mu do wykonania niecodzienne zadanie. Finley musi zaprzyjaźnić się z Russellem, który oprócz tego, że będzie nowym uczniem szkoły Finleya, jest również doskonale rokującym koszykarzem. Problem jednak w tym, że Russell na skutek załamania nerwowego po stracie rodziców, zdziwaczał. Odrobinę. Może nawet więcej, niż odrobinę. Uważa bowiem, że jest kosmitą, Numerem 21, który na Ziemi ma do wykonania pewną misję. Finley staje więc oko w oko z kompletnie różniącym się od niego rówieśnikiem i musi przekonać go do powrotu do gry w kosza.
Tyle o fabule, która jest znacznie lepsza, niż umiem ją przedstawić.
Quick ma to, co wielu postrzega jako wadę. Tym, o czym mówię, jest umiejętność pisania w sposób prosty i mało skomplikowany. Jest w tym mnóstwo uroku i ja to kupuję, zwłaszcza że za tym prostym językiem kryje się bardzo bogata treść i wiele emocji.
Finley i Russell są bohaterami, którym przybiłabym piątkę, a później poklepała ich po plecach i powiedziała: Chłopaki, nie łamcie się, wszystko będzie cacy! Rzadko zdarza się, bym odczuwała tak gigantyczną sympatię do postaci poznanych w książce. I mam szczerą nadzieję, że nikomu nie przyjdzie do głowy ekranizacja tej książki. Jest na to po prostu zbyt dobra.