Paul Davies "Milczenie gwiazd. Poszukiwania pozaziemskiej inteligencji"

11:40



Tytuł oryginału: The eerie silence
Tłumaczenie: Urszula i Mariusz Seweryńscy
Ilość stron: 328
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Ocena (1-10): 7 – bardzo dobra


                Obcy istnieją, czy nie? Czy można zakładać, że gdzieś w naszej galaktyce istnieje życie? Jeśli tak, to gdzie? Jeśli nie, to czy istnieje w ogóle, gdzieś daleko we Wszechświecie? Ta kwestia zajmuje mnie od lat. Porusza mój wyobraźnię, skłania do długich przemyśleń, poszukiwania informacji i wymiany opinii z ludźmi, których temat ten również interesuje.

                Paul Davies w swojej książce Milczenie gwiazd. Poszukiwania pozaziemskiej inteligencji pochyla się nad kwestią istnienia życia pozaziemskiego. Davies, pracujący w SETI (ang. Search for Extra-Terrestrial Intelligence – projekt naukowy, który ma za cel znalezienie kontaktu z pozaziemskimi cywilizacjami poprzez poszukiwanie sygnałów radiowych i świetlnych sztucznie wytworzonych, pochodzących z przestrzeni kosmicznej, a niebędących dziełem człowieka), bierze pod uwagę dotychczasowe poszukiwania, analizuje ich błędy i słuszności oraz rozważa, w jakim kierunku powinniśmy pójść, chcąc odnaleźć pozaziemską inteligencję. Ogromną zaletą tej książki jest to, że jej autor w niezbyt zawiły sposób przybliża przeciętnemu czytelnikowi najważniejsze kwestie związane z poszukiwaniem inteligentnych form życia. Nie odnosi się więc wrażenia, że oto mamy przed sobą niezwykle skomplikowaną i całkowicie niezrozumiałą pracę, której czytanie przypomina pustynny maraton. Warto jednak znać przynajmniej podstawowe zagadnienia dotyczące fizyki, chemii i biologii, bo znacznie ułatwia to zrozumienie wielu kwestii zawartych w tej książce.

                Davies momentami uderza nas prosto w twarz. Jego wywody w odniesieniu do pewnych kwestii są tak logiczne, że można się zastanawiać, jakim sposobem nigdy wcześniej o nich nie myśleliśmy.

            Rozważmy dwa podstawowe wymogi dla istnienia życia na planecie typu ziemskiego: pierwszym z nich jest planeta typu ziemskiego, drugim narodziny życia. Załóżmy, że w dostępnym naszym obserwacjom obszarze Wszechświata rzeczywiście znajdują się biliony planet typu ziemskiego – perspektywa, która zdaje się stawać coraz bardziej prawdopodobna – czy gwarantuje to istnienie bilionów zamieszkanych planet? Nic podobnego. Stwierdzenie, że planeta jest zdatna do zamieszkania, nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem, że jest zamieszkana. Byłoby tak jedynie w przypadku, gdyby fakt, że planeta jest typu ziemskiego, gwarantował narodziny życia. Załóżmy jednak, że wyłonienie się życia z materii nieożywionej jest wydarzeniem tak osobliwym, o tak niskim prawdopodobieństwie, że nawet przy bilionie bilionów zdatnych do zamieszania planet nadal mało prawdopodobne jest, by zaszło więcej niż jeden raz. Wobec tak nikłych szans na powstanie życia sam rozmiar Wszechświata nie miałby większego znaczenia. (str. 47-48)  

                Prowokujący, błyskotliwy i z wyczuwalnym, dużym poczuciem humoru – taki właśnie wydaje się być zarówno autor, jak i jego książka. Mimo wszystkich swoich zalet, nie jest to lektura, która zadowoli każdego. Trudno bowiem, by po pozycję popularnonaukową o tak specyficznej tematyce sięgnęli ci, których zupełnie to nie interesuje. Ci jednak, którzy przepadają za kwestią poszukiwania pozaziemskiej inteligencji, będą zadowoleni i usatysfakcjonowani. Głowy w górę!

Możesz przeczytać również

2 komentarze

  1. Ja głowę zadzieram do góry tylko w poszukiwaniu gwiazd ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też, też! A najbardziej upodobałam sobie gwiazdozbiór Oriona. Szkoda tylko, że u nas widoczny tylko zimą :)

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.