Coś ty narobiła, Sophie Roth? Bookathon z Podaruj mi miłość...
Oto ja, Agnieszka, mistrzyni faux pas i tekstów, po których
zapada krępująca cisza. Oto ja, dziewczyna dwudziestosiedmioletnia (słowo
„kobieta” w odniesieniu do samej siebie wciąż nie przechodzi mi przez gardło,
bo brzmi, jakbym miała przynajmniej czterdziestkę), która nie raz i nie dwa
strzeliła facepalmem do własnego odbicia w lustrze. Ale chwila, miało nie być o
mnie.
Coś ty narobiła,
Sophie Roth? – bezustannie pyta samą siebie tytułowa bohaterka opowiadania
Gayle Forman, ubolewając nad własną głupotą, bezmyślnością i tym, na co cierpi
wielu, czyli Najpierw-Mówię-Potem-Myślę. Nic więc dziwnego, że dostrzegłam w
Sophie cząstkę siebie i to było trochę tak, jakbym odnalazła nieistniejącą
siostrę bliźniaczkę (no dobra, może nie aż do tego stopnia, ale wiecie,
poproszono mnie, żebym była przekonywująca…).
Wracając jednak do Sophie - rzecz polega na tym, że pewnego
dnia postanowiła wyjechać z Nowego Jorku na Uniwersytet do Bumfuckville, czyli
na kompletne wygwizdowie. A tam? Po pierwsze, nikt nie rozumie jej żartów, a po
drugie, wszyscy mają ją za dziwaczną miastową – generalnie kicha, więc okazji
do pytania samej siebie o to, co narobiła, Sophie ma naprawdę wiele. No cóż,
życie.
Ale chwila, myślicie, że to już koniec? Ależ skąd! Zbliża
się bożonarodzeniowa przerwa, a Sophie, żeby zaoszczędzić na biletach na
samolot, niemal do samych Świąt musi tkwić na Uniwersytecie. I wtedy, ni stąd,
ni zowąd… tadam! Niespodzianka! Pojawia się CHŁOPAK.
Okej, doskonale zdaję sobie sprawę, że to przewidywalne, w
końcu w tytule książki jak byk stoi „Podaruj mi miłość”, ale nie czepiajmy się
na siłę, dobrze? Skupmy się raczej na tym, co najważniejsze, a najważniejsze
jest, żeby było miło, uroczo, świątecznie, żeby dobrze się czytało i żeby się w
sercu robiło cieplutko. Na litość boską, chodzi w końcu o zbiór ŚWIĄTECZNYCH
OPOWIADAŃ, a nie kandydata do Nagrody Nobla, no ludzie! A tutaj wszystko jest
takie, jakie na Boże Narodzenie być powinno - jak najlepsza w swoim rodzaju mamina
sałatka jarzynowa i makowiec babci – cudownie przewidywalne i przepyszne. Podaruj mi miłość. 12 świątecznych opowiadań
nie zawodzi, a Coś ty narobiła, Sophie
Roth? było dla mnie pstryczkiem w nos – nie sądziłam, że kiedykolwiek
zachwycę się kilkudziesięciostronicowym opowiadaniem. A jednak.
A Ty? Dasz się zachwycić?
0 komentarze
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.