Tomasz Jacyków - O elegancji i obciachu Polek i Polaków od stóp do głów

Tomasz Jacyków w swojej książce o sugestywnym tytule O elegancji i obciachu Polek i Polaków od stóp do głów, napisał... no cóż, o elegancji i obciachu Polek i Polaków od stóp do głów. Dosłownie. A napisał tak, że płakałam i dusiłam się ze śmiechu, wyobrażając sobie to, o czym Jacyków wspominał. Na przykład o stopach męskich, już na samym początku książki:
Ale spoko, kobietom też się dostaje, przez całą książkę nawet bardziej, niż mężczyznom:(...) jeśli chodzi o stopę męską, to jest tak, że ona teoretycznie wymaga zdecydowanie mniej zabiegów od damskiej. Bo wystarczy przetrzeć irchową szmatką paznokietki, żeby były błyszczące, od czasu do czasu w kąpieli czy po usunąć skórki, obciąć paznokieć i przetrzeć piętę. Tymczasem okazuje się, że to proste zadanie mężczyzn przerasta, a rozwiązanie na lato widzą jedno: założyć na krogulcze nieobcięte pazury i zrogowaciałą piętę szarą skarpetę do brązowych sandałów, najlepiej na plastikowej zelówce, i z tak przyodzianą nogą zdobywać świat: Szarm-el-szeik, Hurghada, Tunezja, Kołobrzeg - zamiast obciąć pazury i wyszorować piętę, zakładamy szarą skarpetę. W sieciowych wielkich marketach sandał za 7,99 i do tego dwie pary skarpet w promocji. Szarych, bo niebrudzące. Ważne, żeby do tych skarpet była szara skarpeta, bo białą to trzeba nawet czasami dwa razy w ciągu dnia zmieniać, a szarą się ze trzy dni ponosi. Niestety tak przyodziane stopy zdarzają się też w innych europejskich krajach. Nie wiadomo dlaczego, ale to Dunaj jest rzeką, która oddziela tę część Europy, gdzie sandał ze skarpetą jak najbardziej, od tej części, gdzie mężczyzna z nogą w skarpecie niekoniecznie jest trendy, fashion, metroseksualnym koleżką, który wie, co w trawie piszczy, tylko tzw. badziewiakiem z niezrobioną nogą. (str. 24-25)
Na przykład pani w wieku lat 34, dwoje dzieci, rozmiar 44. Ponieważ kudły jej właziły do zupek, jak gotowała, to je obcięła. Ponieważ się przetłuszczały, zrobiła sobie trwałą, żeby nie mieć problemów. No i że taka była szara i zaczęła siwieć, to pasemka jej fryzjer doradził. W związku z tym mamy 34 lata, rozmiar 44, trwałą ondulację i pasemka, wszystko nas wkurwia i jedziemy na wczasy do Mielna, bo akurat udało nam się coś tam odłożyć czy mąż dostał jakąś premię. No to trzeba się zestroić.
A w co się zestroić najlepiej? No najlepiej się zestroić w białe spodnie - na lato to najpiękniejsze. Ale białe spodnie, jak mamy rozmiar 42 czy 44, nadpiździe, a do tego 156-7, nie więcej? To najlepiej dowalić sobie rybaczki albo tzw. bermudy, czyli do połowy łydki, białe, takie lekko rozszerzające się do dołu, żeby było wygodnie, no i w trok wiązane. Do tego, myślę, fantastycznie będzie wyglądał biały klapek na gumie. A ponieważ jest gorąco, stanik uwiera i denerwuje, zakładamy różową spraną koszulkę na cienkich ramiączkach... i nagle dwa grześki wibrują gdzieś w okolicach biodra, tzw. piersi biodrówki ułożone fantastycznie na żołądku... i ta trwała ondulacja, i to jedno dziecko uczepione nogawki, drugie pchane w wózku, i nagle jest takie zdumienie, że ojej, a ten mój misiek to się ogląda za młodymi i atrakcyjnymi. (str. 60)
Ktoś powie: ale z tego Jacykowa bezlitosny cham i prostak. A ja odpowiem, że nie cham i prostak, tylko prawdę mówi po prostu. Bo czy nie ma racji? Nie ma? No to raz jeszcze, fru na dwór i oglądać. Zbyt ciasne spodnie i zbyt obcisłe bluzki, wylewające się fałdy tłuszczu i wylewający się z przyciasnego biustonosza biust, rajtuzowe podkolanówki ze wzmocnionym palcem do sandałów, męskie spodnie podciągnięte pod same pachy i skarpety z sandałami do kompletu. Jest w czym wybierać.
Jacyków jednak w swojej książce wcale nie obrał sobie za cel zmieszanie Polaków z błotem, jak może się wydawać z przytoczonych przeze mnie cytatów. On owszem, wypunktowuje bezlitośnie wszelkie modowe potknięcia, ale przede wszystkim radzi, co zrobić, by było lepiej i w co się ubrać, by nie wyglądać jak pół dupy zza krzaka, tylko z klasą. Bywa wulgarny, ale w tej swojej wulgarności jest szalenie uroczy.
Samą książkę czyta się z przyjemnością, choć jest chaotyczna, bo przegadana. Przegadana dosłownie, bo Jacyków najpierw wszystkie swoje przemyślenia nagrał, a potem spisał, stąd liczne dygresje. Ale przeczytać zdecydowanie warto, bo jest zabawnie, a i można wyciągnąć wiele istotnych wniosków. Ja już zdążyłam wywalić z szafy to, czego nosić nie powinnam.
Ilość stron: 276
Wydawnictwo: JS & Co Dom Wydawniczy
Ocena (1-10): 7 - bardzo dobra