Czy Tyrant będzie hitem?
źródło: indiewire.com |
Pierwszy odcinek za mną i czuję się jak porwana przez tornado krowa, wzniesiona w powietrze i rzucona o ziemię osiemset metrów dalej. Serio. Polecam każdemu.
Kiedy po raz pierwszy zerknęłam na zajawkę Tyranta i sprawdziłam, jaka stacja zabrała się za niego, od razu wyczułam, że będzie hit. FX nauczyła nas, że tworzy świetne, chwytające za jaja (kobiety mogą sobie wstawić, co im pasuje) produkcje. Sons of Anarchy (pisałam o nich na przykład TU), American Horror Story, The Americans czy Fargo zdecydowanie nie są bajeczkami dla brzdąców z mlekiem pod nosem. Jaki więc jest Tyrant? Jeśli kolejne odcinki utrzymają poziom, a przyznam po cichutku, że liczę na formę zwyżkową, szykuje się nam mocne uderzenie.
Bassam "Barry" Al Fayeed mieszka razem ze swoją żoną i dziećmi w słonecznej Kalifornii, gdzie wykonuje zawód lekarza. Phi tam, lekarzem, powiecie. Nie tylko! Bassam jest również synem bliskowschodniego przywódcy, który w młodości postanowił, mówiąc wprost, spieprzyć z rodzinnego gniazdka i wypisać się z interesu. Wszyscy jednak dobrze wiemy, że w serialach dramatycznych jeśli coś jest ładne, różowe i posypane brokatem, zaraz przestaje takim być i w przypadku Bassama wcale nie będzie inaczej. Kalifornijska rodzina Al Fayeedów wybiera się bowiem do rodzinnego kraju pana doktora na ślub jego bratanka. W tym momencie widz rozdziawia gębę po raz pierwszy, bo okazuje się, że rodzony brat Bassama to łasy na kobiece wdzięki brutalny sukinsyn, a i ojciec nie należy do przyjemniaczków. Właściwie nic w tym dziwnego, w końcu doktorek z jakiegoś powodu do Stanów uciekł, nie? Tak czy siak, widz rozdziawia swą paszczę raz za razem, bo pierwszy odcinek to wspinanie się piętro po piętrze na coraz wyższe poziomy bliskowschodniego hardkoru (zwróćcie uwagę na Sammy'ego, syna Bassama, może być z tego ciekawy wątek).
źródło: saraivaconteudo.com.br |
Jednego jestem pewna - może czekać nas wiele zaskoczeń, bo główny bohater zdecydowanie nie jest tak krystaliczny, jak wydawałoby się w pierwszych scenach. Szalenie irytuje mnie natomiast jego blondwłosa żona, która zdaje się zupełnie nie ogarniać tego, co dzieje się wokół niej. Nie chce mi się wierzyć, że nie przyszło jej przez myśl, że coś jest nie halo, skoro mężulek przez lata unikał swojej rodziny, a i w mediach prawie na pewno chwilami musiało być głośno o poczynaniach jej teścia. Byłoby szkoda, gdyby twórcy niechcący stworzyli blond kretynkę, która nie wie, że dwa dodać dwa równa się cztery. To jednak dopiero pierwszy odcinek, nie skreślam jej więc całkowicie.
Siedzę na rozżarzonych węgielkach i czekam na dalszy ciąg. Wam polecam gorąco obejrzenie pierwszego odcinka, bo szykuje się hit.
0 komentarze
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.