Podejrzane upodobania Lewisa Carolla

10:44

Kiedy Karolina z bloga Zwiedzam wszechświat zamieściła na swoim blogu doskonałą recenzję Alicji z krainy rzeczywistości, zrobiłam rzeczy, których zwykle nie robię. Po pierwsze, od razu pod jej postem zadeklarowałam, że przeczytam tę książkę. Ponieważ nie zdążyłam pobiec do biblioteki tego samego dnia, zrobiłam to przy pierwszej nadarzającej się okazji. Dwa dni później. A w niedzielne popołudnie złapałam Alicję... i nie odłożyłam jej na półkę, dopóki nie przeczytałam w całości.

I całkowicie zgadzam się z pełną zachwytów opinią Karoliny, bo książka Melanie Benjamin jest hipnotyzująca, intrygująca i przykleja do siebie czytelnika lepiej, niż najmocniejszy klej. A dlaczego? Ano dlatego, że Lewis Carroll (w rzeczywistości Charles Dogson) miał dość kontrowersyjne upodobanie do małych dziewczynek, które uwieczniał na swoich fotografiach w pozach mogących budzić pewne podejrzenia. Benjamin zgłębiła i wykorzystała ten temat, tworząc na jego podstawie swoją Alicję w krainie rzeczywistości, której naratorką jest Alicja Liddell, pierwowzór Alicji w Krainie Czarów. Najciekawsze jest to, że tak naprawdę nie wiadomo, jak wiele wspólnego z rzeczywistością ma ta powieść. Kto wie, może jej literacka wizja jest bardzo bliska prawdy?

Źródło
Źródło
Źródło / Alice Liddell, pierwowzór Alicji w Krainie Czarów

Jedno jest pewne - Alicja... była zdecydowanie przerażająca. Charles Dogson i jego zachowanie przywodziły mi na myśl psychopatę, uzależniającego od siebie emocjonalnie swoją ofiarę. To jednak tylko moje wrażenia, Melanie być może popłynęła na falach swojej fantazji, a fascynacja Carolla małymi dziewczynkami wcale nie oznaczała, że czuł do nich seksualny pociąg. Prawdy na pewno nie dowiemy się już nigdy, możemy tylko mniemać. Tak czy siak, Alicja w krainie rzeczywistości jest fantastyczna.

Tytuł oryginału: Alice I have been
Tłumaczenie: Irena Kołodziej, Maria Rei
Ilość stron: 328
Wydawnictwo: Amber

Ocena (1-10): 7 - bardzo dobra


Możesz przeczytać również

8 komentarze

  1. Te zdjęcia naprawdę budzą niepokój! Nie wiem, na ile to kwestia specyfiki XIX-wiecznej fotografii, na ile upodobań Carrolla, faktem jest, że mam ciary, gdy na nie patrzę!
    Dziękuję:)*

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest dosyć powszechnie znany fakt, że Lewis Caroll miał skłonność do małych dziewczynek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i powszechnie znany, ale nie przypominam sobie, bym wcześniej gdziekolwiek się na tę informację natknęła ;)

      Usuń
    2. O, to tak jak ja :) A skoro my dwie nie wiedziałyśmy o tym wcześniej, to znaczy, że fakt nie jest powszechnie znany :P

      Usuń
  3. I tym sposobem mam kolejną książkę na liście do przeczytania. Opisałaś ją bardzo intrygująco...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Intrygująco? Jestem wybitnie niezadowolona z tego tekstu ;)

      Usuń
    2. A no wiesz, każdy inaczej tekst odbiera;) Mnie akurat nim zaintrygowałaś, niezależnie od tego, jaki masz do niego stosunek..tak już bywa;)

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.