Paul Stenning "Slash. Rockowy dom wariatów"

12:24



Tytuł oryginału: Slash. Surviving Guns N' Roses, 
Velvet Revolver & Rock's Snake Pit
Tłumaczenie: Katarzyna Jokiel-Paluch
Ilość stron: 224
Wydawnictwo: Anakonda (dziękuję!)

Ocena (1-10): 8 - rewelacyjna


Takich legend się nie tworzy, one się rodzą. (str. 12)

Któż nie kojarzy Slasha, jednego z najwybitniejszych gitarzystów świata? Któż nie kojarzy jego burzy czarnych, kręconych włosów i cylindra, które rozpoznawalne są niemal w każdym zakątku ziemi? I w końcu, któż nie kojarzy fenomenalnej gitarowej solówki pojawiającej się na początku utworu Sweet Child Of Mine, zespołu Guns n’ Roses? To właśnie Slash. Cały on. Genialny od A do Z muzyk, do którego wzdycham od lat. 
 
Paul Stenning podjął się trudnego zadania napisania biografii człowieka, który na stałe (i nie ma tu krztyny przesady!) zapisał się w historii muzyki. Człowieka urodzonego w rockandrollowej rodzinie i wychowującego się w otoczeniu znanych muzyków, który swój ogromny, niepodważalny talent rozwijał stale, od momentu, w którym po raz pierwszy wziął do ręki gitarę. Sam autor zresztą, co warto wspomnieć, nie jest „świeżynką” w pisaniu o muzykach. W jego pisarskim dorobku znajdują się już książki m.in. o  Metallice, Guns n’Roses, AC/DC, Iron Maiden czy Robercie Plancie. Biografia Slasha to kolejna pozycja na jego liście, co więcej, jest to pozycja bardzo dobra i wartościowa, w której fani gitarzysty znajdą wiele interesujących informacji na temat swojego idola, jego otoczenia, kariery w Guns n’Roses czy Velvet Revolver. 

Książka ma jednak jeden minus – Stenning momentami stara się być na siłę wyluzowany. Pojawiające się tu i ówdzie kolokwializmy oraz wulgaryzmy prawdopodobnie miały podnieść wartość książki, czy świadczyć o wielkim luzie autora, ale w moim odczuciu były zupełnie niepotrzebne. Całkowicie zrozumiałe jest to w przypadku przytoczonych cytatów, ale nie widzę potrzeby, dla której autor miałby dokładać w tej materii coś od siebie. W niektórych momentach krzywiłam się z niesmakiem. 

Całościowo biografia Slasha wypada bardzo dobrze, powiedziałabym nawet, że rewelacyjnie. Wspomniany przeze mnie minus (zresztą całkowicie subiektywny!) nie wpływa w żaden sposób na ogólną ocenę. W książce pojawiają się zarówno konkretne informacje, których oczekuje się od każdej  biografii, jak i ciekawostki, czy liczne cytaty. Brakuje wprawdzie tego, co mogłoby nazywać się „sto procent Slasha w Slashu”, ale wynika to najprawdopodobniej z faktu, że muzyk ten nie należy do ludzi specjalnie wylewnych. Jedno jest pewne – książka autorstwa Paula Stenninga jest niebywałą gratką dla wielbicieli tego charyzmatycznego i specyficznego gitarzysty. Mnie porwała i przypomniała o licealnych latach, kiedy muzyka Guns n’Roses towarzyszyła mi niemalże bez przerwy.

Możesz przeczytać również

2 komentarze

  1. Aż sobie włączyłam na yt "Sweet child of mine". A jak myślę o Slashu, to widzę go przez kościółkiem na pustyni w teledysku do "November Rain". Chociaż ja nigdy do Slasha nie wzdychałam ;) to Guns'n Roses również słuchałam namiętnie, do tej pory zdarza mi się wpaść "w fazę" GnR i słuchać, słuchać, słuchać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie to samo skojarzenie! A Slash w "November Rain" wydaje mi się być wręcz niewiarygodnie seksowny :D
      Po książce właśnie "fazę" złapałam i nawet na "porodową playlistę" wrzuciłam kilka piosenek Gunsów, żeby mieć przy czym wytrzymywać bolesne skurcze :D

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.