One day in Paris... (Ellen Sussman "Lekcje francuskiego")
Tytuł oryginału: French lessons
Tłumaczenie: Magdalena Rabsztyn
Tłumaczenie: Magdalena Rabsztyn
Ilość stron: 306
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Ocena (1-10): 5 – przeciętna
W ciągu jednego dnia wszystko może się zmienić! Zwłaszcza w namiętnym Paryżu. Trójka Amerykanów – Josie, Riley i Jeremy – zjawia się w mieście miłości z różnych powodów. Młoda nauczycielka Josie decyduje się na podróż, bo chce zapomnieć o śmierci kochanka. Riley, energiczna, ale sfrustrowana matka i żona, walczy o to, by odzyskać porozumienie ze swoim mężem. Jeremy podpatruje na planie filmowym swoją żonę – wielką gwiazdę – i stwierdza ze smutkiem, że się od niej coraz bardziej oddala. Lekcje francuskiego to żywiołowa opowieść o jednym dniu z życia szóstki młodych ludzi. W paryskiej kawiarni spotykają się lektorzy języka francuskiego – Nico, Chantal, Philippe. Młodzi, piękni, żądni przygód. Przed nimi dzień zajęć i nieprzypadkowo ich uczniami okażą się zagubieni Amerykanie. Pogrążeni w nieszczęściach bohaterowie szybko odzyskują formę: wystarczy spotkać interesującą osobę, dać się porwać, zapomnieć o wszystkim. Ellen Sussman żartobliwie i orzeźwiająco opowiada o przyjemnościach, które może przynieść każdy dzień. To smakowita podróż w głąb miasta i … erotyki. Książka tętni rozkoszą, jaką daje podróż w nieznane, zauroczenie i seks! (opis z okładki)
Mam wrażenie, że nie zrozumiałam tej książki. Być może powinnam zwalić winę na moje konserwatywne poglądy, staroświeckość i brak luzu. Być może nie potrafiłam odpowiednio wczuć się w nastrój tej powieści i wniknąć w jej świat, współodczuwając z bohaterami. Faktem jest, że zupełnie nie uwiodła mnie historia ludzi, którzy całkowicie otwierają się przed własnymi lektorami języa francuskiego. Rozumiem, że Paryż, nastrój, romantyzm i tak dalej – w porządku, wszystko to może działać rozluźniająco i prawdopodobnie właśnie dlatego autorka tej książki uznała, że bohaterom należy się odrobina uciech. Ale do mnie to nie przemawia. Powiem więcej – mnie to irytuje.
Zgadzam się, że każdy z bohaterów tej powieści niesie za sobą ogromny bagaż doświadczeń. Jedni cięższy, inni lżejszy, ale każdy go ma. Nie zawsze są to doświadczenia łatwe. Niektóre są takie, że trudno się po nich pozbierać do kupy i żyć tak, jak przedtem. Wyniszczają, zżerają od środka, sprawiają, że człowiek zamyka się w sobie i dręczą go własne myśli. Sussman stworzyła bohaterów nieszczęśliwych (właściwie można było momentami odnieść wrażenie, że są to chodzące problemy, pretensje i wyrzuty sumienia) i napisała przy okazji o rzeczach, które w literaturze częściej mnie drażnią, niż zachwycają.
Nie mogę zgodzić się z twierdzeniem, że pogrążeni w nieszczęściach bohaterowie szybko odzyskują formę: wystarczy spotkać interesującą osobę, dać się porwać, zapomnieć o wszystkim. Według mnie, zarówno Josie, jak i Riley i Jeremy stopniowo zapadali się w sobie. Wprawdzie każde z nich intensywnie zastanawiało się nad swoją przeszłością, odczuciami i poglądami, ale nie wydaje mi się, by dzięki lektorom zapomnieli o swoich problemach choćby na chwilę (zwłaszcza Josie). Również twierdzenie, że Ellen Sussman żartobliwie i orzeźwiająco opowiada o przyjemnościach, które może przynieść każdy dzień, zdaje mi się nie mieć absolutnie nic wspólnego z prawdą. Nie widziałam w tej powieści nic zabawnego. Według mnie, tę lekturę prędzej można byłoby nazwać tragiczną, smutną i refleksyjną. I gdyby w tych właśnie kategoriach ją rozpatrywać, wypada znacznie lepiej. Być może przypadnie do gustu komuś, kto lubuje się w tego typu książkach, mnie jednak nie porwała.
9 komentarze
Jak wiesz - książkę oceniłam na siódemkę. Podobały mi się kreacje bohaterów i ten paryski klimat. Jednak również nie mogę pojąć, dlaczego niektórzy rekomendując tę książkę, twierdzili, iż Sussman "żartobliwie i orzeźwiająco opowiada o przyjemnościach, które może przynieść każdy dzień". W którym momencie było żartobliwie? Ja tam nie znalazłam takich scen.. Poza tym, nie przesadzałabym z twierdzeniem, iż powieść jest pełna erotyki. Oczekiwałam dosadnych, dokładnie opisanych scen, a tam znalazłam kilka niewinnych wzmianek. Wydaje mi się, że osoby rekomendujące tę książkę wcale jej nie czytały albo robiły to baaardzo pobieżnie.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem wynika to po prostu z przejaskrawienia, żeby zachęcić do przeczytania. Tylko że to się zdarza przy wielu książkach, a ja nie popieram takiego sposobu na robienie czytelnika w konia :)
UsuńDokładnie! Prędzej czy później i tak wszystko wyjdzie na jaw. ;-)
UsuńTeraz już wiem, dlaczego książka na pierwszy rzut oka mnie odrzuciła - chyba podświadomie spodziewałam się, a raczej obawiałam się tego, o czym piszesz. Czuję, że i mnie irytowałyby te same rzeczy. No i dzięki za potwierdzenie moich odczuć xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Do tej pory przeczytałam dosyć pozytywne opinie a i tematyka mnie ciekawi, więc byłam gotowa tę książkę nawet kupić. ale teraz nie wiem, czy chcę na nią wydać kasę... może pożyczę? :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, zapowiadało się na luźną, niezobowiązującą lekturę, którą mogłabym pochłonąć którejś leniwej niedzieli. Mimo wszystko chciałabym na własnej skórze przekonać się, jak bardzo opis z okładki mija się z rzeczywistością - być może odnajdę w tej historii coś dla siebie :)
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że to będzie lekka, ujmująca powieść. A tu się okazuje, że to kompletne przeciwieństwo. Cóż, nie lubię książek smutnych, bo mam po nich depresyjny nastrój, więc nie będę się nawet za tą rozglądać.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce, ale z pozoru wydaje się taka ciepła i optymistyczna, wszak paryski klimat zawsze budził we mnie przyjemne skojarzenia. Widzę jednak po twojej recenzji, iż autorka nie końca podołała zadaniu stworzenia intrygującej, barwnej opowieści skoro odebrałaś ją jako smutną i refleksyjną. Ja nie zamierzam się o tym samej przekonywać, dlatego tym razem jednak spasuje i nie będę szukać owej publikacji.
OdpowiedzUsuńA to mnie zmartwiłaś, bo ją kupiłam do polskiej biblioteki z zamiarem przeczytania oczywiście i dużo sobie o niej obiecywałam. Zachęcił mnie opis, chociaż nie ten nawał erotyki, więc się cieszę, że tam tego w nadmiarze nie ma
OdpowiedzUsuńUwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.