Dagna Dejna - Amisze, fenomen wychowania endemicznego
Wydawnictwo: Wydawnictwo Adam Marszałek
Ilość stron: 136 + aneks – ilustracje do tekstu (82 str.)
Ocena (1-10): 8 – rewelacyjna
Ilość stron: 136 + aneks – ilustracje do tekstu (82 str.)
Ocena (1-10): 8 – rewelacyjna
Książkę Dagny Dejny, Amisze, fenomen wychowania endemicznego, postanowiłam przeczytać, wiedziona tkwiącą we mnie już od kilku lat, chęcią bliższego poznania życia i tradycji amiszów. A ponieważ jest to książka powstała na bazie rozprawy doktorskiej (Wychowanie i szkoła amiszów starego zakonu. Badania etnopedagogiczne na terenie stanu Pensylwania w USA), jedno było pewne – będzie w niej wiele faktów, nie zaś o krążących po świecie mylnych wyobrażeniach dotyczących tejże społeczności.
Najważniejszą sprawą, o której należy powiedzieć, jest to, że w celu opisania życia i wychowania amiszów, Autorka przez pewien czas żyła wraz z nimi, dostosowała się do ich zwyczajów i rytmu dnia. Aby dogłębnie poznać tę społeczność, musiała wczuć się w ich rolę i na dłuższą chwilę stać się jedną z nich.
Tylko to „całkowite podporządkowanie” pozwoliło mi na kontynuowanie badania. Pobudka o 4:30, krótka toaleta. W domu amiszów starego zakonu (tj. najbardziej konserwatywnego odłamu – przyp. limonka) nie ma bieżącej wody, a ta, która chwilę wcześniej zostaje wydobyta ze studni, jest okrutnie zimna. Żeby ją ogrzać trzeba rozpalić ogień w piecu, oczywiście pod warunkiem, że obok leży wcześniej przygotowane drewno. Bo jeśli nie leży… (str. 28)
Choć Amisze, fenomen wychowania endemicznego jest książką stosunkowo krótką, Dejna zawarła w niej wszystkie istotne informacje, które pozwalają zdobyć ogólną wiedzę na temat społeczności amiszów (należy przy okazji wspomnieć, że jest to pozycja z dziedziny pedagogiki, nie antropologii, religioznawstwa czy etnografii! Tym większy szacunek należy się Autorce za tak precyzyjne przedstawienie swojego obiektu badań). Czytelnik nie znajdzie w tej pracy zbędnego rozwlekania się i licznych dygresji, a wszelkie przypisy i odniesienia do literatury są na tyle ciekawe, że nie wpływają negatywnie na wysoką wartość książki.
Oceniam tę książkę z perspektywy czytelnika nie mającego najmniejszego pojęcia o metodologii badań pedagogicznych, jak i samej pedagogice. Moją uwagę zwrócił przede wszystkim fakt, że jest to dla mnie pozycja zrozumiała i objaśniająca wiele istotnych dla mnie kwestii. Napisana jest w sposób interesujący, przytacza ponadto wiele sytuacji „prosto z życia”, a kilkadziesiąt zdjęć zamieszczonych w indeksie pozwalają przyjrzeć się bliżej temu, jak wyglądają budynki amiszów, ich stroje oraz słynny amish-buggy (konny zaprzęg).
(Możecie mieć problem z odszukaniem tej książki – ja trafiłam na nią przypadkiem [i od razu chwyciłam w dłoń, niemal płacząc z radości :D], w bibliotece uniwersyteckiej i pewnie właśnie w takich bibliotekach trzeba jej szukać, podejrzewam, że w zwykłej może być zwyczajnie niedostępna)