Olga i Piotr Morawscy - Od początku do końca
Ilość stron: 312
Wydawnictwo: G + J RBA
Ocena (1-10): 9 – wybitna
Wspinam się nie tylko dla samej skały czy lodu i dla samego wspinania. Dla mnie
to także podróże, poznawanie ludzi, życie w namiocie, walka ze śniegiem i wiatrem.
Przepiękne widoki, gdy człowiek wisi w środku ściany, a pod nim znajduje się
kilkaset metrów czy kilka kilometrów powietrza. Kiedy jestem w górach,
nie istnieje świat zewnętrzny, zgiełk i pośpiech. Jest wyłącznie natura i życie razem
z jej rytmem. Ktoś może powiedzieć, że to tylko mój wymysł, bo przed życiem się
nie ucieknie. Zależy, kto co nazywa życiem. Ledwie wrócę do domu, już tęsknię
do kolejnych przygód. Jak to kiedyś powiedział mój znajomy: na początku twoje
życie toczy się normalnie, czasem przerywasz je wyprawami; potem twoje
wyprawy toczą się normalnie i czasem przerywasz je życiem.
Piotr Morawski
Kiedy na początku roku, w którymś z kobiecych magazynów czytałam artykuł o Oldze Morawskiej, pamiętam, że długo po nim nie mogłam dojść do siebie. Wydawało mi się być czymś zupełnie niepojętym, ale i godnym największego podziwu, że ta niezwykle mądra i pełna uczuć kobieta, choć przeżyła tak wielką tragedię, potrafi odnaleźć jej sens i jest w stanie o tym opowiedzieć. Gdy w ubiegłym tygodniu wpadła mi w dłonie książka Od początku do końca, zerknęłam tylko na trzy pierwsze zdania opisu i wiedziałam już, że to właśnie ta opowieść. O miłości. O poświęceniu. I o tragedii, która nie powinna była się wydarzyć.

Byłam zazdrosna o góry. Miałam poczucie, że zawsze z nimi przegram. Parę razy wygrałam, bo został, nie pojechał, był. Wiedziałam zawsze, że moja pozycja jest przez te góry zagrożona i że czasem może uda się Piotrka zatrzymać, ale w większości przypadków nawet nie ma co próbować... I tak pojedzie. Bo góry, ta wolność tam, bo on bez gór to nie on. Och jaka ja byłam zazdrosna, że on beze mnie to nadal on, a bez gór, to już nie.
Olga Morawska, Od początku do końca, s. 203.
Trudno czytać historie takie jak ta. Najgorsze jest, że od samego początku ma się świadomość, czym się ta opowieść skończy. I co z tego, że po pierwszych kilku stronach Piotra uwielbiałam, skoro wiedziałam, że i tak go już nie ma? Że niezależnie od tego, jak bardzo bym tego chciała, innego zakończenia nie będzie?

W książce tej urzekło mnie wszystko, od pierwszej strony, do ostatniej. Piękna, choć tragiczna historia, olbrzymia pasja, którą wyczuwa się w każdym zdaniu Piotra i zdjęcia, ukazujące majestat gór. To jedna z tych książek, które powinno się przeczytać. Które uczą, że każda chwila jest ważna. Nie potrafiłam powstrzymać płynących z moich oczu łez. Bo Piotr powinien żyć i być. Dla Olgi, dla swoich synów, dla gór. I dla polskiego himalaizmu, który już zawsze będzie o Nim pamiętać.
źródła zdjęć:
www.wspinanie.pl
www.kw.warszawa.pl
www.extremium.pl
www.gorskiswiat.pl
www.turystyka.wp.pl