Agnieszka Szygenda - Cienka granica przyzwoitości

07:53



Ilość stron:  464
Wydawnictwo: Fempress

Ocena (1-10): 6 – dobra


                Tematyka sponsoringu i dziewcząt, które w zamian za wygodne życie gotowe są raz na jakiś czas oddać swoje ciało, była już poruszana w mediach wielokrotnie. Nie spotkałam się z żadną traktującą o tym książką do momentu, gdy w bibliotece, z półki z nowościami (trzy gdańskie filie, w których jestem zapisana, naprawdę dbają o nowości! W jednej z filii widziałam przedwczoraj  Taniec ze smokami, który przecież bardzo niedawno miał swoją premierę), błysnęła do mnie okładka Cienkiej granicy przyzwoitości, autorstwa Agnieszki Szygendy. Mam problem, bo żadna książka w ciągu ostatnich miesięcy nie wzbudziła we mnie tak sprzecznych uczuć.

                Cienka granica przyzwoitości to historia Elwiry, dziewczyny pochodzącej ze wsi, która na skutek gwałtu zachodzi w ciążę. Mieszkańy wsi przekonani są, że Elwira oddała się byle komu, a ona nie wyprowadza ich z błędu. Samotna, bez wsparcia najbliższych, których przy niej nie ma, rodzi córeczkę i zostawia ją pod opieką ciotki. Po pewnym czasie postanawia wyrwać się ze swej wsi i wyrusza do Warszawy, gdzie ma nadzieję na lepsze i szczęśliwsze życie. Za pieniądze swojego ojca wynajmuje mieszkanie, a za resztę stara się przeżyć, choć nie jest to łatwe. Gotówka szybko topnieje, a Elwira staje przed koniecznością jak najszybszego znalezienia pracy. Kiedy to nie przynosi skutków, podejmuje decyzję, która – jak się wkrótce okaże – zaważy na całym jej życiu. Znajduje sobie sponsora. Od tego czasu życie Elwiry zmienia się, ale wcale nie na lepsze. Dziewczyna błyskawicznie przekonuje się, że chora relacja między nią, a jej starszym, pozbawionym skrupułów i dobroci sponsorem, przynosi olbrzymie szkody.

                I teraz pojawia się problem. Bo książka Szygendy jest długa i choć czyta się ją dość szybko, można odnieść wrażenie, że zakończenie powinno nastąpić szybciej, niż wymyśliła to autorka. Już w połowie książki byłam zniecierpliwiona. Jak to? Elwira jeszcze się w coś wpakuje? Boże, mogłaby sobie darować! – myślałam, gdy okazywało się, że akurat nastąpił idealny moment na koniec tej historii, a tu przede mną jeszcze połowa książki. Historia Elwiry podzielona jest na dwie części i zdecydowanie lepsza jest część pierwsza. Druga momentami ciągnęła się w nieskończoność i można było odnieść wrażenie, że autorka stara się przedłużać tę historię jak tylko się da. Z drugiej jednak strony, mamy w tej historii opisanych dobrych kilka lat. Z tego względu często byłam zła, że życie Elwiry toczy się bardzo szybko, przeskakuje z jednego roku do następnego. Czy to możliwe, by akcja książki toczyła się niezwykle szybko, a jednocześnie ciągnęła w nieskończoność? Nie wiem, czy to zaleta, ale mnie działało to na nerwy. Sama bohaterka... cóż, to niestety kolejna postać, która doprowadzała mnie do furii. Bo Elwira to z jednej strony świadoma własnych atutów, walcząca o swoje kobieta, a z drugiej zakompleksiona wiejska dziewczyna, która z nienawiści do samej siebie wyrzekła się swojej córki.

                Nie jest chyba źle, gdy książka wywołuje w czytającym skrajne emocje. Tutaj jednak, choć historia przypadła mi do gustu i oceniam ją jako dobrą, miałam wrażenie, że jadę kolejką w wesołym miasteczku i w jednej chwili jestem na górze, a sekundę później na dole. Mimo moich sprzecznych odczuć bardzo polecam tę książkę. Jestem zdziwiona, że na portalu Lubimy Czytać jeszcze nikt prócz mnie jej nie oceniał, ponieważ uważam, że naprawdę warto ją przeczytać.


P.S. Książkę wydało wydawnictwo Fempress, zajmujące się powieściami o tematyce kobiecej. Wydaje ono również kwartalnik Femka (feministyczny, generalnie rzecz ujmując). Wywołało to u mnie dreszcz niechęci, bo – przepraszam – ale ja feminizmem gardzę... ;)

Możesz przeczytać również

7 komentarze

  1. Tematyka niezwykle delikatna i zawsze będzie wywoływać skraje emocje u większości czytelników.Niemniej trzeba jednak o niej czytać i rozmawiać, by uświadomić sobie wiele pewnych spraw.
    Ciekawa książka, chętnie przyjrzę jej się bliżej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również średnio jestem za feminizmem ;P Książka wydaje się być niezła ale mam taki nawał swojej literatury że szukać jej nie będę xDD

    OdpowiedzUsuń
  3. Tematyka bardzo ważna, no i na czasie. Czytałam coś podobnego, jednak w formie opracowania, także o sponsoringu dziewcząt. Poruszające.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem niezwykle ciekawa jak ja odebrałabym książkę. Muszę przeczytać, żeby się przekonać, bo przyznam, że recenzja mnie zaintrygowała.

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie bardziej od ksiązki zainteresowało, czemu gardzisz feminizmem :) Przyznaj, to dość mocne określenie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Mocne, być może nie do końca o to mi chodziło, ale takiego słowa użyłam :)))) Skrajne feministki często zachowują się tak, jakby chciały być mężczyznami, a ich postulaty bywają co najmniej żenujące. Kobiety nie są takie same jak mężczyźni i na odwrót, a odwracanie ról na siłę jest niedorzeczne :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Polskie powieści (szczególnie współczesne) to zupełnie nie moja bajka. Nie odnajduję się w tym. Większość wydaje mi się tragicznie słaba. Dobrze, że są również takie ciekawe pozycje, jak ta, o której piszesz ;)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.