Annick Cojean - Kobiety Kaddafiego

14:55



Tytuł oryginału: Les Proies
Tłumaczenie: Paulina Błaszczykiewicz
Ilość stron: 320
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Ocena (1-10): 5 - przeciętna



                Miałam być zaskoczona. Miałam być zniesmaczona i zbulwersowana, lecz niestety - nie udało się. Książka Annick Cojean, przy całej swojej dramatycznej treści, nie wydała mi się być na tyle poruszająca, bym teraz, wstrząśnięta do głębi, z trudem formułowała kolejne zdania.
                Kobiety Kaddafiego są książką traktującą o żeńskim otoczeniu libijskiego przywódcy Muammara Kaddafiego, który w swym kraju rządził niepodzielnie przez czterdzieści dwa lata. Mówiąc o żeńskim otoczeniu, mam na myśli żeńską gwardię przyboczną dyktatora, do której werbowano młode dziewczęta, mające między innymi spełniać jego cielesne uciechy. Kaddafi okazał się bowiem być brutalem, bezwzględnie wykorzystującym naiwność i bezbronność swoich ofiar, uciekającym się nawet do szantażu, byle tylko wymusić należne mu - w jego opinii - posłuszeństwo. Kobiety, o których mowa w książce Annick Cojean, odważyły się opowiedzieć o swoich traumatycznych przeżyciach z twierdzy Bab al-Azizija. Choć ich relacje mogą poruszać i szokować, a także skłaniać do refleksji nad fenomenem popularności Kaddafiego, nie zrobiły na mnie większego wrażenia. Choć absolutnie nie da się (i nie wypada!) bronić zachowań Kaddafiego względem opisanych w książce kobiet, trudno jest mi się oprzeć wrażeniu, że autorka jeszcze przed napisaniem Kobiet Kaddafiego miała w głowie określoną tezę na temat dyktatora i jej starała się trzymać przez cały czas. Chciałabym jednak zwrócić uwagę na fakt, że przywództwo Kaddafiego to nie tylko seksualne wyuzdanie i gwałty, choć z książki można wysnuć zupełnie przeciwny wniosek. Szkoda, że skupiono się tu jedynie na tym aspekcie przywództwa Kaddafiego - w moim mniemaniu obniża to jakość książki, czyniąc ją nużącą i zbyt mocno skoncentrowaną na jednej tylko kwestii. 

Możesz przeczytać również

2 komentarze

  1. To książka na którą zwracam uwagę od czasu kiedy przeczytałam jej opis i zobaczyłam okładkę. Zastanawiałam się czy ją wziąć, ale z braku czasu tego nie zrobiłam i w sumie sądząc po Twojej recenzji widać, że dobrze zrobiłam. Myślałam, że autorka skupi się na więcej niż jednym aspekcie i jakoś urozmaici tę historię, ale niestety tak nie zrobiła. :/ A szkoda bo zapowiadało się naprawdę interesująco.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem naprawdę, czego Wam trzeba, aby zostać poruszonym. Może jako multimedialną ilustrację książki obejrzyjcie filmy z pojmaniem Kaddafiego, może lepiej same odwiedźcie Libię. Zarzut, że autorka skupia się na jednym aspekcie - idiotyczny. Pisze o tym, bo taki jest temat, ale przecież nie zamyka tym dostępu do poznania Libii. "Chciałabym jednak zwrócić uwagę na fakt, że przywództwo Kaddafiego to nie tylko seksualne wyuzdanie i gwałty" - proszę o rozwinięcie tego stwierdzenia - czy to ma być linia obrony szaleńca? Byłem w Libii - gdzie mieszanka policyjnego terroru i donosicielstwa, islamu i arabskiej mentalności osiągnęła apogeum wynaturzenia i potwierdzam bardzo trafne spostrzeżenia autorki, która pisze z wrażliwością, inteligentnie - a jednocześnie z bezradnością wobec rozmiaru nieszczęścia losu pojedynczych bohaterek, z którymi rozmawia oraz tragicznej, patowej sytuacji kobiet (a też po prostu całego społeczeństwa) w Libii. Kaddafi sterroryzował kraj promując najgorsze cechy ludzkie i zatrzymał cywilizację, mając usta pełne pustych frazesów o złej Ameryce i swojej własnej zbawczej roli - toż to typowe dla każdego tyrana, szczególnie o moskiewskich sympatiach i koneksjach.
    Ta książka, pomimo nieprawdopodobnego nagromadzenia nieszczęścia, została przez recenzentkę z pozycji wygodnego fotela najwyraźniej odebrana jako science fiction [cytuję: "ich (kobiet libijskich) relacje (...) nie zrobiły na mnie większego wrażenia]. Sic! No to może się panna/pani postawi na ich miejscu, to i wrażenia się pojawią.
    Książka doskonale napisana, z wyważeniem, bez ckliwości (która w Libii zdaje się być raczej domeną mężczyzn) - może tylko na ostatniej stronie autorka trochę niepotrzebnie fabularyzuje - a może nie? Świetne tłumaczenie Pauliny Błaszczykiewicz!
    Do Cassiel: Takie komentarze: - myślałam, myślałam, ale nie przeczytałam, szkoda, bo taka fajna okładka - no przepraszam, ale to poniżej poziomu: albo proszę przeczytać, albo nie komentować wcale.
    Piotr

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.