Tylko dla kobiet: Diane Chamberlain - Milcząca siostra
Są w życiu rzeczy, które wiemy na pewno. Że pierwsza i pięćdziesiąta ósma łyżeczka Nutelli smakują tak samo dobrze. Że ZUS pewnego dnia trafi szlag. Że karma wraca. I że Diane Chamberlain pisze doskonałe książki.
Kiedy wszystko jest nie tak, jak być powinno, kiedy wiatr wieje zbyt mocno, zupa jest zbyt gorąca, kawa zbyt zimna, a dziecko zbyt marudne, zostaje Chamberlain. Ona nigdy nie jest "zbyt". Chamberlain zawsze jest w sam raz, jak skrojona na miarę. Na te dni, kiedy nie wiesz, czy bardziej chce Ci się wymiotować, płakać, wrzeszczeć, czy wyjść z siebie i stanąć obok, polecam Chamberlain. Ona niczego od Ciebie nie zechce. Ona po prostu jest i na kilkuset stronach wydanych przez Prószyńskiego daje Ci to, co umie najlepiej. A pisze skubana tak, że trudno jej nie kochać.
Ale uwaga - pisze po babsku. Nie oszukujmy się, nie ma takiej możliwości, żeby spotkać w tramwaju gościa z książką Chamberlain pod pachą. Albo inaczej, szansa może i jest, ale większą masz na to, że trafisz szóstkę w totka. Wierzcie mi lub nie, ale z powodu Milczącej siostry moje dziecko przez kilka godzin robiło, co tylko chciało. Siedziało na kuchennym blacie i waliło drewnianymi łyżkami o garnki, wysypywało psią karmę z worka i obejrzało miliard bajek z rzędu. Złamałam swoje zasady i czytałam, gdy mój syn nie spał. Nie było siły, która oderwałaby mnie od tej książki. Chamberlain sprawiła, że na kilka godzin zamieniłam się w Matkę Nie Używającą Słowa Nie. A to się naprawdę rzadko zdarza.
Nie zamierzam wgłębiać się w fabułę, bo żal mi odbierać przyjemność tym, którzy po Milczącą siostrę dopiero sięgną. W skrócie chodzi o to, że Riley, młoda, ledwie dwudziestokilkuletnia, zostaje sama. Prawie sama, nie licząc jej brata, weterana, któremu utrzymywanie stosunków międzyludzkich idzie tak sobie, raczej gorzej niż lepiej. Riley od jakiegoś czasu nie ma matki, a teraz również ojca, którego testament musi zrealizować. I tu zaczyna się cała zabawa (weźcie to w cudzysłów), bowiem Riley zaczyna przy okazji poznawać szczegóły samobójczej śmierci swojej siostry, która zdarzyła się ponad dwadzieścia lat temu. Ja wiem, że to wszystko może nie brzmi zbyt oryginalnie, ale jest naprawdę dobre. Książki Chamberlain mają w sobie coś, co nie pozwala się od nich oderwać. To trzecia lub czwarta jej powieść na moim czytelniczym koncie i jak dotąd żadna mnie nie rozczarowała - to świetne obyczajówki i kto wie, czy nie lepsze niż te wychodzące spod pióra Picoult. Milcząca siostra jest świetna, po prostu. I nie ma tu żadnego "ale".
Tytuł oryginału: The Silent Sister
Liczba stron: 456
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ocena (1-10): 8 - rewelacyjna
Nie zamierzam wgłębiać się w fabułę, bo żal mi odbierać przyjemność tym, którzy po Milczącą siostrę dopiero sięgną. W skrócie chodzi o to, że Riley, młoda, ledwie dwudziestokilkuletnia, zostaje sama. Prawie sama, nie licząc jej brata, weterana, któremu utrzymywanie stosunków międzyludzkich idzie tak sobie, raczej gorzej niż lepiej. Riley od jakiegoś czasu nie ma matki, a teraz również ojca, którego testament musi zrealizować. I tu zaczyna się cała zabawa (weźcie to w cudzysłów), bowiem Riley zaczyna przy okazji poznawać szczegóły samobójczej śmierci swojej siostry, która zdarzyła się ponad dwadzieścia lat temu. Ja wiem, że to wszystko może nie brzmi zbyt oryginalnie, ale jest naprawdę dobre. Książki Chamberlain mają w sobie coś, co nie pozwala się od nich oderwać. To trzecia lub czwarta jej powieść na moim czytelniczym koncie i jak dotąd żadna mnie nie rozczarowała - to świetne obyczajówki i kto wie, czy nie lepsze niż te wychodzące spod pióra Picoult. Milcząca siostra jest świetna, po prostu. I nie ma tu żadnego "ale".
Tytuł oryginału: The Silent Sister
Liczba stron: 456
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ocena (1-10): 8 - rewelacyjna
0 komentarze
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.