Robert Hughes - Rzym

10:20

Tytuł oryginału: Roma
Tłumaczenie: Władysław Jeżewski

Ilość stron: 492
Wydawnictwo: Magnum

Ocena (1-10): 7 – bardzo dobra

               
                Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, a o Wiecznym Mieście napisano już tak wiele, że wydawałoby się, iż nie sposób napisać  więcej. Jednak mimo to, zmarły w tym roku Robert Hughes, znany krytyk sztuki, podjął się opisania historii Rzymu od jego założenia, aż do współczesności. Jeśli jednak myślicie, że jest to zwyczajna książka historyczna, przy której oczy kleją się do siebie z nudów, jesteście w błędzie. Hughes bowiem w niezwykle pasjonujący sposób napisał o mieście, które od wieków epatuje swoją wielkością i cudownością. Zabiera swego czytelnika w podróż w dalszą i bliższą przeszłość, po czym stopniowo zmierza ku czasom współczesnym.

                W Rzymie znajdziemy historię o Romulusie i Remusie i założeniu przez nich miasta, spotkamy wielkiego cesarza Augusta, będziemy świadkami walk między poganami a chrześcijanami, przeniesiemy się też w czasy renesansu, baroku i neoklasycyzmu. Hughes, jak na krytyka sztuki przystało, olbrzymią część swej pracy poświęcił sztuce właśnie, co oczywiste – rzymskiej. Plastyczny język i niebywała umiejętność swobodnej narracji czynią tę książkę przystępną w odbiorze, nawet jeśli nie należymy do grona miłośników architektury, rzeźby czy malarstwa.      

                Rzym jest trochę jak spacer przez historię, pod rękę z najwybitniejszymi twórcami dzieł sztuki. Miało być interesująco, miało być treściwie i błyskotliwie – to wszystko autorowi książki udało się w stu procentach. W prologu napisał:

                Rzym stopniowo uświadomił mi, że jedną z najważniejszych rzeczy, które czynią miasto wielkim, nie jest tylko jego rozległość, lecz to, ile troski, starań i miłości włożono w jego materię, włącznie z budowlami. Właśnie ta troska – przywiązywanie wagi do szczegółów – sprawia, że rzeczy nabierają wartości, przyciągają wzrok i każą przechodniowi przystanąć, nie pozwalają minąć ich szybko. (str. 17)   

                Hughes sam przywiązał wagę do szczegółów, przez co obok jego książki trudno przejść obojętnie. Jeśli jest obok Was ktoś z głębokim zamiłowaniem do sztuki, ta książka będzie dla niego  doskonałym prezentem świątecznym.

Możesz przeczytać również

1 komentarze

  1. Nigdy specjalnie nie pasjonował mnie Rzym. Ani z punktu widzenia historii, ani turystyki, ani nawet piłki nożnej ;) Jedynie tamtejsza mitologia [jak każda inna] wzbudza moją ciekawość. Z tego też względu być może zainteresowałyby mnie te opowieści Hughesa, które sięgają czasów najdawniejszych (np. wspomniane przez Ciebie założenie miasta), ale generalnie cała książka raczej nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.