­
zielona cytryna: Wojciech M. Czajko "Afryka przez dziurkę od klucza"

Wojciech M. Czajko "Afryka przez dziurkę od klucza"

09:11


Ilość stron: 248
Wydawnictwo: Marpress (dziękuję)

Ocena (1-10): 5 – przeciętna


                O książce Wojciecha M. Czajko myślałam, że będzie jedną z tych książek podróżniczych, które porywają mnie od pierwszej, do ostatniej strony i na długo pozostawiają we mnie poczucie niedosytu. Myślałam, że po jej przeczytaniu zapragnę rzucić wszystko i – jak mówił Wojciech Cejrowski – sprzedać lodówkę, żeby zyskać parę groszy na podróż. Niestety, moje rozczarowanie rosło wprost proporcjonalnie do ilości przeczytanych przeze mnie stron. Afryka przez dziurkę od klucza okazała się być w moim mniemaniu książką bardziej polityczną, aniżeli podróżniczą.

                Wojciech Czajko w pierwszym rozdziale swej książki pisze o podglądaniu goryli górskich i na dobrą sprawę osiemdziesiąt procent tego rozdziału traktuje nie o gorylach, a o sytuacji wewnętrznej, polityce i władzy Ruandy. Rozdział drugi to „Bonobo”, rzekomo mający opowiadać o szympansach karłowatych. W rzeczywistości i tu sytuacja się powtarza. Jedynym fragmentem zasługującym na większą uwagę jest tu opis życia seksualnego szympansów, które nie stronią od seksu oralnego, masturbacji, czy stosunków homoseksualnych. Rozdział trzeci, o szympansach, jest zdecydowanie najlepszy i najbardziej interesujący. Tutaj kwestie polityczne, ku mej uciesze, ograniczone zostały do minimum, z kolei rozdział czwarty: „Bushbaby. Podróż do buszu”… no cóż, radość z czytania nie mogła trwać wiecznie.

                Czuję się trochę oszukana. Opis okładkowy mówi, że książka Wojciecha Czajko nawiązuje  też do historii Republiki Południowej Afryki, która ze swoim wielokulturowym społeczeństwem, wydaje się zamieniać swoją różnorodność etniczną raczej w źródło siły, niż w przyczynę kolejnych wojen. Wędrówka po bezdrożach i zakamarkach kontynentu obfitują w opowieści o jej mieszkańcach, legendy, mało znane fakty z historii, a nawet przepisy kulinarne. Jasne, najwięcej znalazłam właśnie przepisów. Aż JEDEN, choć w opisie pojawia się liczba mnoga. Ktoś się za mocno postarał i chciał na okładce zareklamować książkę, lecz niestety… Opis okładkowy jest zdecydowanie zbyt rozbieżny z tym, co faktycznie znajduje się w książce. Wyłania się z niego bowiem obraz naprawdę interesującej książki podróżniczej, co niewiele ma wspólnego z prawdą.  
               

Możesz przeczytać również