Paweł Smoleński "Arab strzela, Żyd się cieszy"
Ilość stron: 272
Wydawnictwo: Świat
Książki - dziękuję! :)
Ocena (1-10): 6 – dobra
Kiedy sięgam
po książkę traktującą o konflikcie izraelsko-palestyńskim, mam bardzo wysokie
oczekiwania. Po pierwsze dlatego, że książek o tej tematyce wydano w Polsce
bardzo wiele, a po drugie, ponieważ konflikt ów budzi od samych jego początków skrajnie
różne emocje i opinie. Dodać do tego można moje głębokie zainteresowanie tą
tematyką (pisałam licencjat o sytuacji w Palestynie pod koniec XIX wieku, aż do
1948 r.) i wiadomo już, że mogę oceniać surowo.
Cóż więc mogę powiedzieć o książce Pawła
Smoleńskiego? Przede wszystkim to, że spodziewałam się po niej czegoś zupełnie
innego, niż to, co przeczytałam. Nietypowa narracja autora zupełnie mnie
zaskoczyła i sprawiła, że (zrzucam winę także na paskudne przeziębienie, które
skutecznie zwaliło mnie z nóg i chwilowo odebrało zdolność rozumienia słowa
pisanego) od pierwszych stron tej książki musiałam czytać ją naprawdę powoli,
by dotarło do mnie każde zdanie.
Smoleński postanowił napisać o arabskich mieszkańcach
Izraela, kraju – co należy wspomnieć – w którym arabskiej społeczności żyje się
niezwykle ciężko.
Wszystko więc powinno być dobrze, a nie jest. Opowiadała mi Manar, że
żyje w ciągłym poczuciu opresji, cienkiej i trudno opisywalnej, choć niezwykle
dotkliwej, mimo że jest uznaną lekarką w bardzo dobrym szpitalu, a pacjenci –
Żydzi i Arabowie – biją się, by właśnie ona zajęła się ich zdrowiem. Niekiedy
opresja wywołuje w niej czystą nienawiść: leczy ludzi, a chciałaby ich zabijać.
Rozmawiałem z Azmim, człowiekiem zamożnym i bywałym w świecie, który wyznanie o
Izraelu rozpoczął: „Jestem obywatelem drugiej kategorii”. Dżamel uznał, że to
kategoria piąta, Aida – może siódma, a może jeszcze niżej. Podobnie Ahmed,
Haszem, Riad. (str. 25)
Dzięki rozmowom z arabską ludnością Izraela udało mu
się przedstawić, w jaki sposób są oni postrzegani zarówno przez izraelskie
władze, jak i przez żydowską społeczność państwa. I nie jest to bynajmniej
obraz pozytywny, w żadnym razie nie napawa on nadzieją na lepszą przyszłość i
pokojową koegzystencję obu skłóconych ze sobą narodów. Jest to lektura doskonała
pod tym względem, że dobitnie uświadamia polskiemu czytelnikowi, jak konflikt arabsko-żydowski
wygląda od wewnątrz i jak odczuwają go Arabowie. Nie łudźcie się, że Smoleński
kłamie, koloryzuje rzeczywistość, lub dla swojej własnej potrzeby wybrał
wyłącznie skrajne przypadki – w Izraelu po prostu jest tak, jak opisano to w
tej książce. Jeśli macie wątpliwości, sięgnijcie też po inne.
Dla mnie to jednak trochę za mało. Forma narracji
autora na tyle skutecznie mnie zniechęciła, że pomimo tego, jak bardzo
wartościowa jest ta pozycja, nie jestem w stanie ocenić jej wyżej. To moim
zdaniem jej jedyny minus, choć każdy inny czytelnik może mieć zgoła odmienne
zdanie. Arab strzela, Żyd się cieszy
jest naprawdę, naprawdę dobrą książką. Jeśli przepadacie za literaturą faktu,
powinniście po nią sięgnąć.
5 komentarze
Niestety nie mój klimat !
OdpowiedzUsuńWolałabym porozmawiać z Tobą szczerze mówiąc, skoro pisałaś licencjat na ten temat xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Raczej nie sięgnę. Zbyt wiele niuansów odstrasza mnie w tej książce.
OdpowiedzUsuńKsiążka może być ciekawa, zwłaszcza dla znawców tematu, takich jak Ty. Jednak chyba ten tytuł nie jest dla mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Klaudyna
Daruję sobie te książkę. Ta nietypowa narracja mnie zniechęca. Nie lubię przebijać się przez książkę
OdpowiedzUsuńUwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.