Mamy trailer do Pięćdziesięciu twarzy Greya, więc dyskusja wre
Źródło: fangirlish.com |
Nikt niby nie jest zainteresowany, a i tak mówią o tym wszyscy. No dobra, może nie wszyscy wszyscy, ale i tak dyskutuje cały tłum, z czego zdecydowana większość stawia sobie za cel wyrażenie swojej negatywnej opinii, w myśl twierdzenia, że nie podobało mi się, więc mam lepszy gust niż ty, miernoto.
Hola, hola. Wyjaśnijmy sobie jedną rzecz.
Po pierwsze: to, że TOBIE SIĘ NIE PODOBAŁO, nie znaczy, że coś jest gniotem, gównem i kupą gnoju.
Po drugie: to, że KOMUŚ INNEMU SIĘ PODOBAŁO, nie znaczy, że jest gorszy od ciebie i masz prawo go obrażać. Jeśli uważasz, że na podstawie czyichś upodobań literackich masz prawo dzielić ludzi na lepszych i gorszych i w dodatku chwalisz się, mówiąc o tym publicznie, nie oznacza to, że masz świetny gust i jesteś ponadprzeciętnie inteligentny i mądry, tylko że jesteś zwyczajnym burakiem, któremu do podniesienia własnej wartości potrzebne jest wdeptanie kogoś innego w ziemię. Jeśli więc masz sprawić komuś przykrość, zamilcz. Granica pomiędzy kulturalnym wyrażeniem własnego zdania, a urażeniem kogoś, bywa bardzo cienka. Mówię o tym dlatego, że...
Gdy w listopadzie 2012 roku pisałam na blogu na temat tej książki, użyłam następujących słów: Nie wiem, naprawdę nie wiem, jak to się stało, że ta
książka to bestseller. Strzelam, że chodzi tu o ubogie życie seksualne kobiet,
które dzięki niej złapały w łóżku „drugi oddech” (może warto byłoby sprawdzić
obroty sex shopów z ostatnich kilku miesięcy?). Nic innego nie przychodzi mi do
głowy. Co więcej, post zatytułowałam dość niefortunnie, bo książkę określiłam w nim jako porno dla mamusiek. Teraz jednak, będąc odrobinę mądrzejszą i posiadając wyższy czytelniczo poziom empatii, posypuję głowę popiołem i kajam się.
Czytanie komentarzy, jakie pojawiły się od wczoraj w sieci, to świetna zabawa, choć chwilami załamuję ręce.
Czytanie komentarzy, jakie pojawiły się od wczoraj w sieci, to świetna zabawa, choć chwilami załamuję ręce.
- (...) Te co się tak tym jaraja udowadniają ze kierują się biologia i zezwierzeceniem bo imponuja im takie rzeczy jak kasa, wygląd, seks i władza... Cieszę się ze nie jestem sama
- Nie czytałam moja psiapsiółka wkręciła się tak że aż do faceta na drugi koniec Europy poleciała bo myślała że będzie jak w książce dobre dla singli zdesperowanych.
- Harlekin dla 'ubogich'
- Książka promująca kurewstwo
- Absolutnie nie. Lubię czytać dobre książki, oglądać dobre filmy i ściągać dobre porno Kupiłam dwie części tego soft porno dla kur domowych i gimnazjalistek.. Przeczytałam niecałą pierwszą część i nadal czekam, aż ktoś mi zwróci pieniądze
- Zamiast iść na film niespełnione seksualnie kobiety powinny pogadać z własnymi facetami, a nie onanizować się przed ekranem skoro to je tak bardzo podnieca i pociąga.
- Dzieła de Sade'a lepsze, bo oryginalne, a Grey to grafomańska bajka, która może zainteresować tylko niewinne panienki, które wciąż czekają na inicjację seksualną, albo przekwitłe kobiety, które nie miały udanego życia seksualnego. Jeżeli ma się partnera i prowadzi satysfakcjonujące życie seksualne, to zachwyt nad tym "dziełem" obraża partnera. Przeczytałam pobieżnie pierwszą część tego bzdeta, żeby nikt w dyskusji nie mógł mi zarzucić, że krytykuję coś, czego nie znam. Literatura za niska nawet dla nizin. Dodatkowo jeszcze utrzymuje się szkodliwy mit młodego, bardzo bogatego, wszechmocnego, itp.
- "Dzieło " dla niewymagających i niedomagających intelektualnie,jak onegdaj harlequiny..Rozumiem ,że można pierwszą część kupić przez pomyłkę :D,ale już następne..to chyba nabywa te 25% maturzystów ,co to nie zdało w tym roku egzaminu dojrzałości.Ot ,w sam raz lektura na ich poziomie...
- Napisałabym komu ta książka może się podobać, ale nie chce nikogo obrażać. (mój ulubiony argument w wielu dyskusjach! Wiem, ale nie powiem, napisałabym, ale nie napiszę...)
Znalazło się jednak kilka (tylko kilka) głosów rozsądku.
- No i się zaczęło... "Jestem taki super, bo czytam tylko literaturę wysoką, tylko literaturę amibitną. Grey?! Broń Boże". Ludzie, wake up. Każda literatura, tak jak i każda muzyka ma swój określony target, a powtarzanie w kółko tych samych tekstów (patrz Zmierzch) jest już nudne.
- Ja przeczytałam całą trylogię. Mimo różnych opinii po prostu chciałam sprawdzić, czego dotyczą te wszystkie dyskusje. Doszłam do wniosku, że ile osób, tyle zdań. Mnie książki nie zachwyciły, ale też ich przeczytanie nie dało mi odczucia, że straciłam czas - po prostu nowa książka odłożona na półkę z jakimśtam, nawet minimalnym wydźwiękiem. Czytałam dużo gorsze jakościowo 'dzieła'.
Ja wiem, ja naprawdę doskonale wiem, że swoje mam za skórą i że mnie również zdarza się w niektórych wygłaszać krzywdzące opinie. Tylko że kurczę, gdy tak się z boku temu przyglądam, wcale nie wygląda to dobrze. Wypływająca z wypowiedzi pogarda dla ludzi, którym podoba się coś innego, niż nam, nie świadczy o nas zbyt dobrze. Cholera, w ogóle nie świadczy o nas dobrze! Na dodatek w tym przypadku dochodzi jeszcze domniemanie o ubogim życiu seksualnym kobiet czytających Greya. No ludzie, litości! Wypad z cudzych łóżek! Co wam do tego, jakie kto prowadzi życie seksualne i czy jest ono ubogie, czy bogate? Boli was to? Wpływa to na waszą egzystencję? Jeśli nie, to dlaczego nie zajmiecie się czymś innym i nie przestaniecie obrażać innych, robiąc z siebie mędrców o wysublimowanych gustach?
0 komentarze
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.