A we Włoszech... - Giorgio Faletti "Zapiski sprzedawcy kobiet"
Tytuł oryginału: Appunti di un venditore di
donne
Tłumaczenie: Anna
Osmólska-Mętrak
Ilość stron: 320
Wydawnictwo: Świat
Książki
Ocena (1-10): 8 – rewelacyjna
Z Zapiskami sprzedawcy kobiet sprawa ma
się… co najmniej dziwnie. Dziwnie jak dla mnie, bo ta książka, choć ma w sobie
element niezmiernie irytujący, całkowicie mnie uwiodła.
Bravo jest sprzedawcą kobiet. Dosłownie. Zarabia na
życie wynajmując luksusowe kobiety do towarzystwa bogatym, skłonnym do
cielesnych uciech mężczyznom. Sam Bravo z pewnych względów nie korzysta jednak
z ich usług. Obracając się w kręgu ludzi półświatka i osobowości powszechnie
znanych, z jednej strony używa życia, z drugiej zaś szuka zapomnienia. Gdy pewnego
dnia poznaje przepiękną Carlę, która ma się stać jego nowym nabytkiem, coś w
nim pęka. Niedługo później Bravo zostaje świadkiem zabójstwa człowieka, który
miał z nim na pieńku (i vice versa). Rozpoczyna się wyścig z czasem, policją i
półświatkiem.
Zapiski
sprzedawcy kobiet to zdecydowanie bardzo dobra książka, przenosząca
czytelnika do Włoch z końca lat siedemdziesiątych i sprawiająca, że można
poczuć się faktycznym uczestnikiem toczących się w niej wydarzeń. Specyficzny klimat
i życie, które jest nam właściwie obce, skutecznie uwodzą i czynią tę powieść niezwykle
wciągającą, a twardym, niemal szorstkim jej bohaterom trudno odmówić charakteru.
Jest w niej jednak coś, co doprowadzało mnie do szału…
Ludzkie prawo
jest linią nakreśloną niezbyt wprawną ręką. Są tacy, którzy przekraczają
granicę, i tacy, którzy ją respektują. (str. 25)
Był to sen bez
snów, a przebudzenie jest bezbolesnym porodem. To dziwne, jak czasami, kiedy
umysł sprzymierza się z mrokiem, ma zdolność katalizowania złych wspomnień i
przeobrażania ich w koszmary. (str. 35)
Zdania, które niebezpiecznie kojarzyły mi się z
coelhizmami. Faletti tę swoją fantastyczną opowieść przeplatał od czasu do
czasu mądrościami wątpliwej wartości. Jakkolwiek by ich jednak nie nazywać, szczęśliwie
nie miały one większego wpływu ani na samą fabułę, ani na jakość Zapisków sprzedawcy kobiet. Książka ta
bowiem - choć z opisu mogłaby się wydać prostą i nieskomplikowaną – skutecznie potrafi
czytelnika oderwać od rzeczywistości. A przecież właśnie o to chodzi w
literaturze, czyż nie?
3 komentarze
Nooo podoba mi się :) Mam słabość do tego tzw. półświatka i wszystko, co ma z tym jakikolwiek związek zwraca moją uwagę :) Włochy dotychczas to był wyłącznie Don Vito, więc z chęcią poznam nieco inne klimaty, nie miałam jeszcze do czynienia z motywem sprzedaży kobiet. Półświatek do tej pory kojarzy mi się z hazardem, narkotykami, alkoholem, więc to będzie ciekawa odmiana :)
OdpowiedzUsuńmasz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))
OdpowiedzUsuńBardzo interesuje mnie ta książka i poluję na nią od jakiegoś czasu.
OdpowiedzUsuńUwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.