Kim Holden - Promyczek
Promyczek już od pewnego czasu regularnie pojawiał mi się na moim facebookowym i instagramowym newsfeedzie. W końcu, chwycona jak ryba na haczyk, poczułam, że się nie wywinę, więc postanowiłam: przeczytam.
Wystarczył mi tytuł, okładka i składana przez innych czytelników obietnica wyjątkowych emocji. Rzadko mi się to zdarza, ale przed rozpoczęciem lektury nie miałam najmniejszego pojęcia, o czym jest ta powieść. Nie czytałam nawet opisu, więc nie spodziewałam się niczego konkretnego. Gdy w końcu dotarło do mnie, dlaczego Promyczek jest Promyczkiem, i o co właściwie w całej tej historii chodzi, poczułam się trochę jak zdradzona żona.
Dlaczego? DLACZEGO? - krzyczałam wewnątrz siebie, gdy zaczęłam domyślać się, w czym rzecz i że prawdopodobnie uronię nad tą historią niejedną łzę.
Zaczyna się niepozornie. Kate Sedgwick, młoda, utalentowana muzycznie dziewczyna, wyjeżdża na studia do Grant, małego miasteczka w Minnesocie. W San Diego zostawia swojego przyjaciela Gusa, z którym łączy ją wyjątkowa więź - Kate i Gus są dla siebie najważniejszymi ludźmi na świecie, przyjaciółmi, o jakich wielu z nas skrycie marzy. Choć teraz dzieli ich duża odległość, wciąż utrzymują ze sobą bliski kontakt.
Kate w nowym miejscu zaczyna powoli nawiązywać nowe znajomości. Zaprzyjaźnia się z Shelly, córką właścicieli kwiaciarni, w której dostaje pracę; grono jej przyjaciół poszerza się również o Claytona i Pete'a, sąsiadów z akademika. Dziewczyna poznaje też Kellera Banksa, chłopaka, który szybko staje się dla niej kimś więcej niż tylko znajomym baristą z ulubionej kawiarni w miasteczku. A jednak cały czas coś jest bardzo nie tak. Sygnały, które od początku Katie stara się przekazywać czytelnikowi, stają się coraz wyraźniejsze, aż w końcu BUM. Wszystko wybucha.
Promyczek sprawił, że w pewnym momencie poczułam, jakbym stała nad przepaścią i wystarczy tylko krok do przodu, a runę w dół. To nie było fair w stosunku do mnie, czytelnika, który nie spodziewa się, z której strony nadejdzie cios i choć do ostatniego momentu ma nadzieję, w pewnej chwili rozwiewa się ona niczym mgła. Promyczek zostawił mnie z poczuciem pustki, niedosytu i głębokiego smutku i myślą, że:
0 komentarze
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.