Marcin Mińkowski - Tam, gdzie nie ma coca-coli

09:05


Ilość stron: 320
Wydawnictwo: Pascal

Ocena (1-10): 7 – bardzo dobra



                „Kiedyś myślałem, że stopień cywilizacyjnego rozwoju na danym obszarze można mierzyć indeksem coca-coli. Chodzi o to, że cola jest praktycznie wszędzie – w najmniejszych wioskach i w największych lasach. Trudno znaleźć na naszym globie miejsce, do którego nie dotarłby ten symbol zachodniego konsumpcjonizmu. Zresztą pojęcie „indeks coca-coli” funkcjonuje wśród globtroterów na całym świecie. „To ona jest wyznacznikiem prawdziwej dzikości. Tam, gdzie jej nie ma, są już tylko potwory” – myślałem, dopóki nie trafiłem do tej bezimiennej wioski.” (s. 109)


                Jak dobrze znamy otaczający nas świat? Jak wiele wiemy o ludzkiej naturze? Być może myślimy, że niewiele jest nas w stanie zaskoczyć. Prawdopodobnie uważamy się za doskonale cywilizowanych i mających szerokie horyzonty. A już na pewno uważamy się za lepszych.
Jednak dopiero w miejscach, w których nie znajdziemy tego, co ułatwia nam codzienne funkcjonowanie, możemy przekonać się o tym, jak bardzo upośledzeni jesteśmy. Jak bardzo nasze życie zależne jest od techniki i pieniędzy.

Tam, gdzie nie ma coca-coli jest pewnego rodzaju opowieścią i podróżą przez świat, w którym wizja głodu i pragnienia zawsze istnieje gdzieś w pobliżu. I nigdy nie opuszcza. Tego typu reportaże czyta się z największą przyjemnością. Napisane starannym językiem, poruszające najbardziej interesujące kwestie, atrakcyjnie wydane. Mińkowskiemu udało się przekazać to, co chciał napisać, w naprawdę dobrym stylu. Tytuł książki: Tam, gdzie nie ma coca-coli, sugeruje, że mamy przed sobą lekturę o miejscach nieskażonych do reszty cywilizacją. Nie da się jednak zapomnieć, że często oznacza to jednocześnie tak duże problemy, jak brak dostępu do czystej wody, czy żywności. Reportażu Mińkowskiego nie można traktować jak kolorowej, radosnej historii o pięknej Afryce, którą turysta wyjeżdżający na safari zobaczy z wnętrza terenowego pojazdu. To raczej wejście w głąb Czarnego Lądu, jazda nieutwardzonymi drogami, przeciskanie się przez gęstwiny, gryzące owady i obawa przed tymi, dla których biały człowiek jest łatwym łupem. Mimo to, nie brak tu dowodów na istnienie ludzi dobrego serca, potrafiących cieszyć się każdym dniem.


„I mężczyźni, z braku kobiet zaczęli nagle tańczyć w parach ze sobą. Nikt nie widział w tym niczego zdrożnego, kroki same się układały, brali się w ramiona i prowadzili jeden drugiego. W tym sawannowym tangu zmieniali się partnerami, brali na ręce. Nie było w tym niczego gwałtownego, niewiele krzyków, uniesień, szarpnięć. Czasem ktoś się serdecznie roześmiał.  Wtedy, w środku nocy, na pustkowiu, ci ludzie dawali pokaz najczystszej, najpiękniejszej i niczym nieskrępowanej radości życia, jaką widziałem. Nie wstydzili się, nie dbali o ciemność, o mnie, o śpiących w najlepsze kierowców, smród w środku autobusu i swoje zmęczenie. Cały czas uśmiechnięci i szczęśliwi, rozkoszowali się tańcem, muzyką i harmonią. Pokazywali tkwiące w sobie, niezależnie od okoliczności, a czasem pomimo okoliczności, wielkie szczęście, radość z tego, że po prostu są. Sobie i mnie dawali nadzieję”. (s. 318)


Mnóstwo tu również pięknych zdjęć, które zwykle dodają atrakcyjności książkom tego typu. Reportaż Mińkowskiego naprawdę porusza. Daje do myślenia, skłania do zastanowienia się nad tym, jak wiele mamy i do czego dążymy. Uświadamia również, że są na świecie ludzie, którzy mimo, iż nie mają tego, co my (i nie są z tego powodu gorsi!), potrafią cieszyć się z każdego witającego ich dnia. Zdecydowanie polecam, gdyż jest to jedna z najlepszych podróżniczych książek, jakie czytałam w ostatnim czasie.

Możesz przeczytać również

8 komentarze

  1. O! I taką książkę bardzo chętnie przeczytam!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z chęcią poznam świat w którym nie ma Coli :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię tego typu książki o odległych zakątkach i życiu ludzi. Z wielką chęcią przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo chętnie przeczytałabym tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z książkami podróżniczymi to krucho u mnie, więc czas się poprawić. Tytuł ma pewno zapamiętam, rozejrzę się w bibliotece.

    Fajny nagłówek ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książki podróżnicze bardzo lubię, więc i tę pewnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedyś już sobie upatrzyłam tę książkę, na pewno przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny tytuł i okładka. Twoje zapewnienie o starannym języku też do mnie przemawia, bo, jak dla mnie, to jedna z najważniejszych kwestii.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.